Forum NEOPETS Strona Główna NEOPETS
Forum gildii Twierdza Chaosu - ale zapraszamy wszystkich! :)
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Mroczna Przygoda - oryginalny tytuł, nie ma co
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 19, 20, 21 ... 50, 51, 52  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum NEOPETS Strona Główna -> RPG
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
VolvE-chan




Dołączył: 22 Sty 2006
Posty: 107
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Musashi

PostWysłany: Sob 20:17, 11 Lut 2006    Temat postu:

-Niszczyciel -Odrzekła VolvE i spojrzała na Kaido.
-Byłam tu gdy to sie stało. -VolvE westchnęła na widok miny Tygrysicy. -Tak, byłam tu gdy on tu był. Zapewne gdy niszczyl twoją wioske i mordował twoich przyjaciół... Przykro mi -Dodała juz cichszym tonem. -Gdybym wiedziala, gdybym wtedy wiedziala co sie dzieje, ale ja wtedy bylam tu, nad tym strumykiem... Z Raqee. Tu się poznałyśmy -Dodała.
Kaido nie wytrzymała. Na widok łez w jej oczach VolvE poczuła cos czego jeszcze nigdy nie czuła. Współczucie. Podeszła i przytuliła do siebie Demonice. Ta nie wytrzymała i popłakała sie. Wtedy Volvi pomyślała, że co by się nie stało naprawi swój błąd i zrobi wszystko żeby pomóc Kaido zabić kogoś, kogo powinna próbować zabić już dawno temu. W czasie gdy ten mordował wioske jej przyjaciółki.
-Chyba powinnysmy wracac- rzekła i podtrzymując zapłakaną Kaido poprowadziła ją w stronę obozu. Raqee i pegaz latali wokół nich. Smoczyca była jeszcze za słaba po ataku weza by ich utrzymać na grzbiecie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Freya
Lewiatan



Dołączył: 21 Sty 2006
Posty: 714
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Stare Czaple

PostWysłany: Nie 13:58, 12 Lut 2006    Temat postu:

Skha siedział na występie skalnym rozbyślając (ostatnio często to robi) miejsce postoju wydawało się spokojne i bezpieczne, kwiatki, trawa, motylki.
Hmmmm.... kto by powyślał, że te góry mają w sobie tyle wspomnień, złyh, dobrych przeciętnych, ważnych i nie ważnych. Ale co ja mogę o tym wiedzieć, ostatni raz w górach byłem kilkaset lat temu i to w dodatku bez skrzydeł... Motylek delikatnie podfrunął i usuadł na końcówce błoniastego skrzydła.
Rozmyślanie niczego nie zmieni, trzeba ruszac dalej
Błoniaste skrzydła rozprostowały się, płosząc motylka, Skha wpatrywał się przez chwilę nie mogąc się nadziwić swiomi skrzydlatymi kończynami, i po chwili z gracją zerwał się w powietrze.
" Sprubuję poszukać jakiejś przełęczy, albo wyłomów skalnych, wsponaczka na szczyty jest dość niebezpieczne, za jakiś czes wrócę" to powiedziawszy okrążył kilko krotnie miejsce tymczasowego postoju i poleciał w kierunku pobliskich skupisk karłowatej kosodrzewiny


-----------------------------------------------------------------------------------
wyjeżdzam na tydzień w góry więc mni enie będzie, możecie iść dalej, możecie w napisać że Skha już wrócił coś eleganckiego, poradzicie sobie

Eeeee motylko? no tak potrzebowałam czegoś, a że akurat motylek mi wpadł do głowy... no to powiedzmy że to takie motylki wysokogórskie:)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nimuś
Przemieniona



Dołączył: 21 Sty 2006
Posty: 154
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zadupie Górne zwane W-wą

PostWysłany: Nie 14:38, 12 Lut 2006    Temat postu:

Miała dość... Ile można wytrzymać bólu i niechęci?? Przecież wszystko, co robiła, zawsze musiało sie źle skończyć!! Ufundowała wszystkim bitwę na śnieżki, ale przy okazji Skha musiał spaść, wcześniej założyła ten przeklęty medalion......

Zaburczało jej w brzuchu. Przypomniała sobie, że już od dawna nic nie jadła!! Wyprawiała się codziennie na łowy pod postacią wilka, ale to jej nie wystarczyło. Krew małych zwierząt typu króliczek żadko starczy na długo wampirzycy, która chodzi przez cały dzień. Była głodna, wszyscy "przyjaciele" się od niej odsunęli (nawet jej własny koń!!) więc czuła się bardzo samotna, a w dodatku nie mogłą zasnąć, a kiedy wreszcie jej się to udało, śnił się jej ten wisiorek. Nie mogła o nim zapomnieć i w dzień, wlokąc się powoli w kierunku gór razem z drużyną. Powoli układała w głowie plan odebrania go Kaido. Na szczęście wiedziała, gdzie demonica go trzyma. Niestety z sakwą podróżną* rozstawała się tylko na czas snu...

A gdyby tak uśpić ją kwiatkami z polany?? Na nieszczęście nie zabrałam ich i nie wiem kto je ma... Cóż, trzeba spróbować planu B, tego z niewidzialnością... Jest bardzo ryzykowny, ale trudno - nie spocznę, póki nie zdobędę wampirczego amuletu!!

Wreszcie drużyna udała się na spoczynek**. Luthien tylko udawała, że idzie spać. W rzeczywistości uważnie lustrowała drużynę. Kiedy upewniła się, że wszyscy śpią, szybko rzuciła zaklęcie niewidzialności. Cóż, zawsze mogła się mylić. Kaido poruszyła się przez sen, a Dracia głośno zachrapała. Wampirzyca uśmiechnęła się do siebie. Bezszelestnie podeszła do sakwy Kaido i otworzyłą ją. Z samgo dna wyciągnęła naszyjnik, który błysnął w ciemności. Czujna jak zawsze Kaido otworzyła oczy i widząc wiszący w powietrzu naszyjnik rzuciłą się na niego. Luthien zrobiła unik i z wyrazem triumfu włoszyła medalion na siebie.

Polanę wypełniło purpurowe światło, które wszystkich obudziło. Kaido mamrotała coś bardzo zdziwiona, z czego można było domyślić się tylko 2 słów: "Luthien" i "medalion". Dopiero teraz drużyna zauważyła, że wampirzycy nie ma wśród nich.

A ona, ukryta z jednym z pobliskich drzew, wysłuchiwała uważnie poleceń cichego głosiku w jej głowie.

Kogo mam trafić?? - spytała napinając łuk.
Któregoś demona, potem zrań ich wierzchowce - będą musieli chodzić piechotą po górach :K!!
Jak każesz, Panie...

Wampirzyca wycelowała i puściła strzałę, która musnęła policzek VolvE. Potem przechodząc z miejsca na miejsce raniła po nogach ich wierzchowce. W obozie nastała panika. Nikt nie wiedział, skąd może paść strzał. Luthien wystrzeliła jeszcze kilka strzał na ślepo, a gdy po wysłaniu ostatniej usłyszała krzyk bólu, zaśmiała się nieludzkim śmiechem.

Brama, gupia!! - odezwał się znowy głosik w jej głowie.
Jaka brama??
Musisz zamknąć bramę, którą znalazła ta rusałka, a do której zaraz dotrze Leviatan***
Jak każesz panie

Zamieniła się w nietoperza i pofrunęła w stronę gór.....

----------------------------------------------------------------------------------

* Jak chcesz Kaido, to mogę zmienić miejsce "zamieszkania" amuletu, ale i tak go zdobędę. I mam nadzeję, że nie zabardzo pokierowałąm twoją postacią...

** Więc z tego co doczytałam, to drużyna odeszła już z miejsca bitwy na śnieżki i ruszyła w dalszą drogę, po której rozbili obóz i przeszkodziłam wam potem spać :D!!

***Proszę , niech wam się nie uda zamknąć tej bramy, okej??


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dracia
Cień



Dołączył: 21 Sty 2006
Posty: 351
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z Gildii

PostWysłany: Nie 17:07, 12 Lut 2006    Temat postu: .....

Ktoś zranił konie i je spłoszył. Dracia nie interesowała się tym. Czuła się źle. W dodatku sama nie wiedziała dlaczego. Nagle usłyszała cichy szelest. Obejrzała się przez ramie.To był Karnil.Spojrzał na nią, i zaczął się powoli oddalać. Dracia wstała i podążyła za nim. Jedna z części jej umysłu starała zwrócić na siebie uwagę reszty...
To jakiś podstęp! Sama przecież to widziałaś! Został po prostu rozszarpany.
Większość jej świadomości, gdyby była człowiekiem, uśmiechałaby się teraz głupkowato.
Karnil podszedł do jakiejś szczeliny i wszedł do środka. Dracia prawie jednomyślnie zdecydowała, że wejdzie za nim.
Był to długi korytarz słabo oświetlony fosforyzującymi grzybkami*.Karnil właśnie znikał za zakrętem.
Sama go pochowałaś! Obudź się dziewczyno!
Nie poskutkowało. Dracia szła dalej.
***
Dracia otrząsneła się. Dookoła było zupełnie ciemno.
Przpomniała sobie słowa ojca:
"W ciemności nasze moce nie działają."
Dlaczego musiałam za nim iść? Coś tu jest nie w porządku.
Usłyszała syk i coś ostrego trafiło ją w pierś i przeszło na wylot.
Dracia szybko yjeła sztylet i trafiła to coś. Swór padł na ziemię. Prawdopodobnie.
Dracia pomacała dookoła rany. To coś było ogonem Z zadziorami. I w dodatku przebiło płuco.
Ja nie chcę tak umierać...
Zemdlała.
***
Dracia otworzyła oczy. Widziała światło.
Dobrze. Widzę. Rana mnie nie boli-dziwne,ale też dobrze.
Leżała na czymś miękkim na podłodze w jaskini.
Futro...
Sprawdziła ranę- nie było jej,zamiast tego miała jakąś bliznę.
Gdzie ja jestem?
"U mnie. Po drugiej stronie gór. Nie ruszaj się, bo ci to jeszcze zaszkodzi. Oczywiście, możesz spróbować...Ale odradzam."
C-co?
"Coś cię zaatakowało i zabrałem cię tutaj. Inaczej dawno byłabyś już martwa."
Aha....Będą się o mnie martwić...
"Będą. Ale spodkasz ich, jak przejdą tutaj- to będzie dla nich wielka niespodzianka.A teraz odpoczywaj.."
--------------------------------------------------------------------------------------
*Zawsze są w jaskiniach.
Ksy,ksy,ksy...Co dalej? Dowiecie się w następnym odcinku. :]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kaido
White Tiger Youkai



Dołączył: 21 Sty 2006
Posty: 1143
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Imperium Agatejskie

PostWysłany: Nie 20:41, 12 Lut 2006    Temat postu:

Kaido drzemała lekko, zwinięta w kłębek przy koniu Luthien. Zmorzył ją płacz. Nie spodziewała się, że kiedykolwiek tak zareaguje, ale po zwierzeniu się VolvE cos się w niej "odblokowało".
No właśnie... VolvE. Dziwnie się przy niej czuję. Tak... inaczej...

Drgnęła, czując powiew zimnego powietrza. Nie przejęła sie tym zbytnio - w końcu są w górach!
Ale gdy poczuła, że ucisk paska na jej biodrach lekko się rozluźnił, otworzyła oczy. Ujrzała lewitujący nad nią czarny amulet.
Jeszcze nigdy tak się nie zachowywał sam...
Dopiero po sekundzie wyczuła w poblizu zapach krwi...
Rzuciła się do przodu, ale na nic nie wpadła. Kilka metrów przed nią polanę rozświetliła seria purpurowych błyskawic. Wydały jej się dziwnie znajome... W środku zawiszony w powietrzu wisiał poczerniany medalion.

Łuna znikła, a chwilę później ciszę przerwało przeraźliwe rżenie koni.
Kaido pacnęła czubkiem ogona Raiell w twarz.
"Wprawdzie nie wyruszamy dalej, ale..." - urwała, uskakując przed strzałą, która nadleciała znikąd.
Walka z niewidzialnym wrogiem w środku nocy... co jeszcze?
Zaledwie to pomyślała, poczuła ciepło na sercu. Wyjęła zza kołnierza Amulet Tygrysa, wokoł którego pojawiła się delikatna otoczka wątłego światełka.
Ooo... dodatkowa funkcja?

Pobiegła przed siebie, zwiekszając ruchem swoje szanse na bezpieczeństwo. Zatrzymała się jednak, bo kolejna strzała przeleciała jej przed nosem i przeorała policzek VolvE. Kaido wykonała półobrót na jednej nodze tylko po to, by w nastepnęj chwili poczuć piekący ból w okolicach lewego ramienia. Mimowolnie krzyknęła z bólu, przyklekając na jedno kolano. Złapała za strzałę, która utkwiła jej pod obojczykiem i pociagnęła, zaciskając zęby. Spojrzała na zakrwawiony grot, któremu brakowało sporej części ostrza...

Zauważyła, że atak ustał. Trzymając w ręku ostatnią strzałę zrobiła kilka kroków. A gdy odgłosy ucichły i wszystkie kolory zlały się w mrok, straciła przytomność i osunęła się na ziemię, plamiąc obficie krwią nieskazitelnie biały śnieg.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
dam
Wampir



Dołączył: 23 Sty 2006
Posty: 40
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Krypta wampirów w Warszawie

PostWysłany: Nie 20:55, 12 Lut 2006    Temat postu:

Dam przygląda się wszystkiemu co się dzieje z powietrza.

Widzisz tego nietoperza? Leci tam gdzie ostatnio była ta rusałka. - Powiedział Dam.

Lecimy w tamtą stronę? - Odpowiedział smok.

Tak, i to szybko. - Powiedział Dam.

Chwilą później słychać było świst powietrza.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
VolvE-chan




Dołączył: 22 Sty 2006
Posty: 107
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Musashi

PostWysłany: Nie 21:13, 12 Lut 2006    Temat postu:

VolvE ledwo uskoczyla przed strzala Luthien która trafila ja w policzek. Normzalnie otrafila usoczyc przed kazda strzala, ale nie przed strzala elfa. Elfa, to co do nich strzelalo musialo byc elfem. Teraz albo kiedys. Kaido wczesniej krzyczala cos o Luthien a nie bylo jej wsrod nich. To musiala strzelac Luthien. Kolejne strzaly poranily wszystkie wierzchowce. Zarowno konie, jak i fedura. Tylko smokom niemogly nic zrobic. Ostatnia strzala trafila Kaido w obioojczyk. volvE krzyknela za Luthien. Cisza. Podbiegla do Kaido. Ta zemdlala. Sprawdzila jej cisnienie. "Bedzie zyc" Pomyslala i zostaweila ja sama z mysla ze inni sie nia zajma i pobiegla w strone lasu. "Gdzies tu musi byc" pomyslala. Czula zapach wampirzycy, zdecydowanie czula ten zapach, a;le bardzon slabo. Mogla sie pogubic, mogla zgubic trop. W koncu byla tylko kocim demonem, nie psim, nie umieala za dobrze tropic, choc wech miala znacznie lepszy niz ludzki. Wiatr zawial w jej strone "Dobrze" Pomyslala. Poczula zapach Luthien ze zdwojona sila. "Teraz cie mam" Nagle w jej strone smignela strzala.
-Luthien, co ty wyprawiasz!! -Wrzasnela i uchylila sie przed nastepna. Znalezli sie w okolicach jakiegos zalomu skalnego. W litej skale byl otwor, brama, zapewne ta o ktorej mowila rusalka. VolvE nie zdazyla nic zrobic. Brama zatrzasnela sie z glosnym chukiem. Uslyszala cichy smiech elfki-wampirki i poczula silniej jej zapach. Oberwala w glowe, przed oczami jej pociemnialo i padla na ziemie.
Obudzil ja mruk, znajomy mruk.
-Raqee -Szepnela. -Raqee, to byla Luthien, to ona nas zdradzila... Musimy wracac, ona nie chce abysmy przeszli przez gory.
VolvE wpakowala sie smoczycy na grzbiet i odlecialy. Raqee ledwo wyladowala. "Jeszcze nie mozna na niej latac" Pomyslala dziewczyna. "Na szczescie mam jeszcez Fedura, niewiele mu zrobi ta strzala, gorzej z konmi.". Gdy wrocily do obozu, Kaido przeszla pod opieke rusalki i brakowalo wsrod nich Draci, no i Luthien oczywiscie.
-To byla Luthien, zdradzila nas. -Powiadomila ich VolvE
-Wiem... -To Kaido sie obudzila


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
trenerka
Rachel Dark



Dołączył: 21 Sty 2006
Posty: 1062
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: wydaje mi się, że Łódź

PostWysłany: Pon 13:56, 13 Lut 2006    Temat postu:

To była dziwna noc. Dziewczyna siedziała na kamieniu wpatrując się w księżyc. Coś się wydarzy. Nie mogła zasnąć. Zeszła i przykryła się kocem. Jej oczy samoistnie zmieniły się w szparki. Skoro ma już nie spać, to lepiej niech coś widzi. Nagle zrobiło się jej jakoś niewyraźnie. Poczuła, że słabnie. Kiedy się obudziła czuła w czaszce tępy ból, miała wrażenie, że jej ciało się zmienia. Przemiana?! Już?! Nagle zdała sobie sprawę z paru rzeczy. Po pierwsze z tego, że obok Kaido stoi Luthien*, po drugie z tego, że trzyma ona w ręku ten dziwny amulet. Kaido nagle obudzona rzuciła się na Luthien, ta zrobiła unik. Chwilę potem Luthien założyła naszyjnik. Wybuch jasnego światła. Reszta osób obudziła się, a ona niepostrzeżenie wbiegła do lasu. Wiedziała, że Luthien gdzieś tu jest. W tym momencie w jej umyśle nastąpił wybuch. Rozpoczęła się przemiana. Znów pojawił się koci ogon i uszy, ale na tym się nie skończyło. W jej umyśle pojawił się inny – koci. Jej kości i mięśnie zaczęły się zmieniać, na jej ciele pojawiło się futro. Trwało to zaledwie pół minuty. Przemiana. W jej umyśle pojawiły się myśli. Typowo kocie. Ale wszystko wzorowało się na jej normalnym umyśle.
Wampir! Zdradził!
Nie cierpiała wampirów i nie cierpiała zdrady. Teraz pragnęła tylko jednego. Zabić tego wampira. Zniszczyć go. W dodatku była w stanie to zrobić.
Ruszyła w jego stronę. Szybko i bezszelestnie. Była łowcą. Miała tylko jeden cel. Zabić.
Wampir zmienił się w nietoperze i zaczął lecieć w stronę bramy. Z zadziwiającą szybkością wspinała się po kamieniach. Musiała dotrzeć tam przed nietoperzem. Na szczęście wampira zatrzymał ktoś. Nie miała czasu na myślenie kto. Ktokolwiek to był szybko wypadł z gry. Wypadła zza skały. Jak w zwolnionym tempie zobaczyła zamykającą się bramę. Rzuciła się naprzód. Wpadła tam w ostatniej chwili. Przed nią rysowała się sylwetka śmiejącej się Luthien. Idealnie wymierzając siłę i kierunek skoku rzuciła się na zdrajczynię.

*Jeden z moich kochanych amulecików pozwalających widzieć osoby, które rzuciły na siebie zaklęcie niewidzialności + koci wzrok.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
domka191
Leśny Elf



Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 811
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 14:20, 13 Lut 2006    Temat postu:

Cenedess zastanowiła się, czemu nie zobaczyła wrót, o których powiedziała im rusałka...ale to nic. Ważne było, że nie musieli iść drogą, którą ona odkryła swoją krwią. Mimowolnie spojrzała na palec. Po skaleczeniu nie było nawet śladu.
***
Obudził ją wrzask Kaido. Wytrzeźwiała całkowicie, patrząc na strzałę, którą Tygrysica wyrwała sobie z miejsca pod obojczykiem. Wzdrygnęła się na widok krwi. Zdjęła z ramienia łuk i założyła strzałę na cięciwę. Tyle że nie wiedziała do kogo ma strzelać.
Usłyszała czyjś krzyk. "Luthien! Co ty wyprawiasz!"
"No, to już wiem gdzie strzelać."
Wycelowała w wampirzycę uciekającą gdzieś przed wielkim kotem ("A cóż TO jest?!") i wypuściła strzałę.
Bezbłędnie.
Tyle że w tym momencie wampirzyca zmieniła się w nietoperze.
Strzała przeleciała między czarnymi kształtami i utkwiła w pniu drzewa.
"Swietnie. Te ich nadprzyrodzone zdolności."
Podbiegła do Anariona. Chciała gonić Luthien, ale zobaczyła, że sierść wierzchowca nie jest już całkiem biała. Na przednich nogach przybrała barwę czerwoną.
"@#%&@!!! (przyp. aut.- no co, chyba nie powinnam przeklinać, nie? xD)"
- To przeklęte Dziecię Nocy zapłaci mi za twój ból...- szepnęła do Anariona, a ten tylko słabo zarżał.
Elfka odczepiła od sodła dość dużą sakiewkę. Wyjęła z niej garść ciemnofioletowego ziela. Przyłożyła je do rany Anariona, a potem przycisnęła rękami, zamnknęła oczy i wyszeptała formułkę zaklęcia.
Po chwili rany już nie było, choć sierść wciąż była czerwona.
Cenedess odwróciła się do towarzyszy. Zobaczyła, że Egeusz i koń Luthien ("No, właściwie to już koń Kaido...") również są ranne. Ale nie tylko one. VolvE miała zakrwawiony policzek, Kaido całą bluzkę.
"Nie ma Dracii. I tej dziwnej dziewczyny, co ciągle gada do siebie..."
Zabrała się do leczenia ran.
***
- Ale właściwie czemu ona to zrobiła? - spytała Martensita.
- Też chciałabym wiedzieć - mruknęła Cenedess.
- Ona nie chce nas przepuścić przez góry - odparła równocześnie VolvE. - Tylko nie wiem jeszcze czemu...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dracia
Cień



Dołączył: 21 Sty 2006
Posty: 351
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z Gildii

PostWysłany: Pon 15:49, 13 Lut 2006    Temat postu:

Dracia była zbyt słaba,by się ruszyć, więc miała udżo czsu na to,żeby dokładnie obejrzeć miejsce, w którym się znajdowała.
Było to boczne odgałęzienia jakiejś jaskinii. Miało ono owalny kształt, i nie było zbyt duże. Dracia leżała na samym jego końcu.
Nie było tam łóżka, tylko jakieś dziwne, gęste, białe futro o tęczowym połysku. Obok posłania własciciel tego miejsca ułożył pleck Dracii,a zaraz obok nich znajdowała się cała masa różnokolorowych buteleczek. Poza tym w "pokoju" był jeszcze stół i taboret.
Dracia zdziwiła się trochę,że Cień jakoś się nie pokazuje.Ale nie martwiła się tym. Na razie myślała głównie o tym,że nie może wstać, dokładnie wszystko obejrzeć. Nie mogła nawet stanąć na dwóch nogach.
Po prostu pięknie. Ciekawe,dlaczego jestem taka osłabiona...
"Mikstura,która wyleczyła ranę, zabrała ci całą energię. hmmm...Mała czerwona buteleczka po prawej.Spróbuj. Powinno boleć, ale na pewno poskutkuje."
Dracia sięgneła po buteleczkę,odkorkowała ją i pociągneła łyk. Przez chwiłe poczuła się tak, jakby cała zajeła się ogniem,ale po chwili to uczucie znikło.
Dracia wstała, i zrobiła parę kroków. Wszysko było w porządku. Dracia wyszła z "pokoju".
Jaskinia była naprawdę spora. Miala nieregularny kształt. Na prawo od Dracii znajdował się kopczyk złota, a na lewo-wyjście z jaskinii. Dracia poszła w jego stronę.
Na półce sklnej siedział naprawdę spory smok cienia. Patrzył się na wielką równinę, która rozciągała się od stóp gór aż po horyzont.Pokrywała ją żółtatrawa.
"Dziwne, kiedy ja przeprawiałam się przez góry,to z tej strony były gęste lasy. Czemu tu są tylko te stepy?"-spytała Dracia
"Lasy są bardziej na wschodzie.Swoją drogą, nazywam się Durel"
"Jak dobrze,że wreszcie znam twoj imię...Mogę o coś spytać?"
"Słucham?"
"Co oznacza ta wielka,czarna chmura na północy?"
"Że jutro rozpęta się tu prawdziwe piekło. Twoi przyjaciele nie zobaczą już tej trawy,tylko wypalone zgliszcza."[/img]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kaido
White Tiger Youkai



Dołączył: 21 Sty 2006
Posty: 1143
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Imperium Agatejskie

PostWysłany: Pon 20:57, 13 Lut 2006    Temat postu:

Kaido stała na słonecznej polanie. W pobliżu nie było nikogo. Szła, stawiając delikatnie stopy na soczyście zielonej trawie. Nagle zauważyła Luthien siedzącą pod drzewem nieopodal. Była odwrócona do niej tyłem i nie ruszała się. Kaido podeszła do niej.
"Czy to ty strzelałaś do nas w nocy?" - zaczęła.
Luthien bez słowa pokiwała głową.
"Dlaczego to zrobiłaś? Czy tak bardzo zalezy ci na tym amulecie, że nas poraniłaś?"
Kaido dotknęła rany i stwierdziła z przerażeniem, że jej tam już nie ma. zastanowiłaby sie nad tym, ale Luthien w końcu przemówiła:
"Nie po to tu przyszłaś. Mów to, co skrywasz w sobie od dawna"
Jej głos był nienaturalnie gardłowy.
"C-co?"
Kaido była zaskoczona, ale przemówiła w końcu.
"Dlaczego to robisz? Drwisz, wyśmiewasz, wypominasz, obrzucasz śniegiem, ranisz... Co sie z tobą stało? Czy to na pewno sprawka amuletu? Kiedyś było inaczej, a teraz..."
Urwała, bo Luthien wstała i odwróciła się do niej. Jej oczy były jakby zamglone. Przemówiła raz jeszcze dziwnym głosem:
"Teraz wszystko się zmieniło i nic juz nie jest takie jak kiedyś. I nie będzie - przeszłość się już nie liczy!!!"
Po czym rzuciła się z pazurami na Kaido, która w ostatniej chwili uskoczyła przed cięciem. Przerażona odbiegła kilka kroków.
"Myliłam się! Nie ma już żadnej nadziei!" - krzyknęła i już miała uciekać, gdy oslepiło ją fioletowe swiatło i ujrzała... Luthien. Ale tą "żywą" - elfka, ubrana w zielony strój podróżnika, z rumieńcami na twarzy,... uśmiechała się do niej i powiedziała:
"O nie... nadzieja jest zawsze..."
Trwało to jednak kilka sekund. Znów buchnęło fioletowe światło i Luthien - wampir sunął ku Kaido z obnażonymi pazurami. Była coraz bliżej, Kaido widziała już zamglone oczy i zapadłe, blade policzki...

*****

Kaido obudziła się, zlana potem. Dopiero po chwili skojarzyła, gdzie jest - leżała oparta plecami o pień drzewa na skraju polany, gdzie drużyna otrząsała się z ataku Luthien. Nagle ból w ramieniu obudził ją na dobre.

Spróbowała wstać i rozpocząć pogoń za Luthien, ale została skutecznie przytrzymana za zdrowe ramię przez Raiell. Rusałka dopiero co wydobyła z rany ułamany grot strzały za pomocą dziwnego urządzenia, które wyczarowała jednym niedbałym machnięciem ręki.
"Ja... chcę..." - zaczeła Kaido przez zacisnięte zęby - Raiell wlewała jej coś piekącego do rany.
"A ja chcę, żebyś przestała się wiercić!" - mrukneła zniecierpliwiona rusałka.
Kaido ostatni raz zaczęła siłować się z delikatnym, ale stanowczym ramieniem Raiell i opadła cała obolała na śnieg.
I tak jej już nie dogonię... jest tak daleko, że nie czuję jej zapachu...
"Dlaczego?" - krzyknęła, po czym zaklęła szpetnie.
"To są strzały elfa, nic dziwnego, że nie udało nam sie wyjśc z tego cało..." - powiedziała VolvE, która siedziała obok. Miała zaklejony opatrunkiem policzek.
"Nie... chodzi mi o Luthien... co takiego ma w sobie ten czarny amulet, że nie zawahała się zaatakować swoich..."
No właśnie... kogo?...
Umilkła, nie mogąc znaleźć odpowiedniego słowa. Opowiedziała VolvE swój dziwny sen. VolvE przekrzywiła głowę i zaczęła się nad czymś zastanawiać...
Nagle Kaido usiadła gwałtownie, krzywiąc się z bólu. Wyczuła nowe zapachy... kocie zapachy. Skołowana zaczęła wyliczać na palcach:
VolvE, Wampirzy Kotek, Kuroneko należący do Sasani... więc co...
"KAIDO!" - wrzasnęła Raiell, która odwróciła sie w ich stonę. "Co ja mówiłam?!"
Po czym gromiącym wzrokiem sprawiła, że Kaido natychmiast położyła się z powrotem bez większych sprzeciwów.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nimuś
Przemieniona



Dołączył: 21 Sty 2006
Posty: 154
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zadupie Górne zwane W-wą

PostWysłany: Pon 21:13, 13 Lut 2006    Temat postu:

Udało się jej zatrzasnąć bramę tuż przed nosem jakiegoś przerośniętego kociaka, który zaraz się na nią rzucił. Ledwo umknęła przed jego pazurami. Niestety, jej płaszcz leżał w strzępach na ziemi.

- To nawet dobrze, nie będzie mi przeszkadzał!

Wyjęła zza pasa sztylet i zamachnęła się na stworzenie, które zrobiło unik, jednak nie dość szybko. Chwilę potem Luthien poczuła dotkliwy ból w udzie...

Walka trwała długo, obie były na skraju wyczerpania.

Dotknij ją amuletem, to zaraz uśnie :K
Jak każesz mistrzu

Wampirzyca szybko wykonała polecenie Pana i chwilę potem kocisko leżało na ziemi. Podciągnęła zemdlone cielsko pod duży kamień i przywiązała do niego kocicę. Wyjęła kilka fiolek i napełniła je krwią przeciwniczki.

- Przydadzą mi się. Dobranoc, koteczko. I nie martw się, te liny nie są za mocne, niedługo się uwolnisz...

A teraz idź i siej zniszczenie...
Nie ma sprawy!! - odpowiedziała głosikowi z uśmiechem...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
dam
Wampir



Dołączył: 23 Sty 2006
Posty: 40
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Krypta wampirów w Warszawie

PostWysłany: Pon 21:33, 13 Lut 2006    Temat postu:

Luthien nie zdawała sobię sprawy z tego że na końcu tunelu jest ktoś jeszcze.Nagle usłyszała klaskanie."Brawo!" Z cienia wyszedł Dam w zbroji. "Walcz."Powiedział do Luthien. Wyjął miecz z pochwy i pobiegł do Luthien.

***
Ciąg dalszy nastąpi (po któryśm poście xD).


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez dam dnia Pon 22:03, 13 Lut 2006, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
VolvE-chan




Dołączył: 22 Sty 2006
Posty: 107
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Musashi

PostWysłany: Pon 21:52, 13 Lut 2006    Temat postu:

VolvE siedziala przy Kaido i Raiell.Zastanawiala sie nad słowami Kaido, która opowiedziała jej swój sen, gdy ta usiadła gwałtownie. Patrzyła dziwnie poszerzonymi źrenicami co u kotów oznaczało czujne spojrzenie. Po chwili Raiell zbrechtała tygrysice i ta posłusznie położyła się z powrotem.
-Też to wyczułas? -Zapytała VolvE szeptem. -Kot. I zauważ że brakuje nas już diośc dużo. Znikła dracia, ale smoki nie maja żadnego powiązania z kotami, nie ma też Luthien, co jest raczej oczywiste, ale gdzie się podziała ta ludzka dziewczyna?? Coś mi tu nie pasuje.
VolvE wstała i odeszła pod las gdzie siedziała Raqee. Powiedziała coś smoczycy, ta rozłozyła skrzydła i odleciała w stronę gór, wzlatując na tyle wysoko, że w końcu zniknęła całkiem w złowieszczo czarnych chmurach. Lewiathan spojrzał za smoczycą i już rozłożył skrzydła by polecieć za nia, ale napotkał wzrok VolvE i się rozmyślił. siedział nadala na skale i pewnie przeliczał straty. Brakowało juz wielu z nas. VolvE wsiadła na ognistego wilka i odjechała w stronę lasu. Poklepała zwierzę po szyi.
-Chyba pora cię jakos nazwać. -Uśmiechnęła się. -Więc, od dziś nazywasz się Kirq. VolvE wyjęła z pochwy swój piękny złoty, samurajski miecz i pogalopowała na Kirqu z radosnym okrzykiem. Była szczęśliwa, Nie wiedziała czemu, ale była szczęśliwa. Po raz pierwszy od bardzo dawna. Odzyskała Raqee, zdobyła nowych przyjaciół i wreszcie cos się działo. Oj działo się działo. VolvE lubiła walczyć. Bardzo lubiła. A wcześniej nudziło jej się. Może wreszcie będzie z czym powalczyć, robi sie coraz bardziej niebezpiecznie. Schowała miecz do pochwy i pogalopowała jeszcze szybciej. "To zdumiewające jak to zwierze potrafi szybko biegać." Pomyslala. Nagle zatrzymała sie na skraju l;asu. Przed nią rozciągała się polana. Piękna polana, a pod nia, w dolinie leżała wioska. Ale to nie była zwyczajna wioska. Dziewczyna znała juz takie wioski, widziała, mieszkała w takich. To była wioska demonów. Przystaneła. zadko zdarzało sie spotykać takie wioski, a jeśli już to maleńkie. Własciwie, tak naprawdę to byly tylko 4 takien wioski, a reszta to po prostu pare domów na krzyz. Demony nie były licznymi stworzeniami. Zyly długo, ale były prawie bezpłodne. Rzadko które miało potomstwo. VolvE po krótkim namyśle wjkechała do maleńkiej wioski. Demony rozglądały się za nią. To był żadki widok. Demon na fedurze wjezda sobie jakby nigdy nic do wiopski demonow. Te istoty zadko goszcza u siebie gosci, zazwyczaj wszyscy wola omijac takie miejsca, nie wiadomo dlaczego. Cos obok niej swisnelo*. Jakis demon do niej podszedl.
-Ty, nie jestes demonem... niedokonca, prawda?
-Prawda -Odparla dziarsko volvE i spojrzala bezczelnie na demona, gotowa do obrony jakbny sie na nia rzucil. Na ogol zwykle demony nie lubia takich jak ona. HaiYoukai. Ale ten tylko spojrzal na nia dziwnie i odszedl. VolvE zsiadła z Fedura i ruszyla w srodek wioski, a zwierze poslusznie szlo za nia. Mieszkaly tu rozne demony. Nie wygladaly na wrogo nastawione. Przygladaly sie jej ciekawie, ale nie wrogo. W wiosce byla nawet jakas knajpa. VolvE weszla, a wilk czekal na zewnatrz.
...
Po krotkim czasie wyszla, wsiadla na Fedura i powrocila. Wiedziala co chciala.

----------------------------------------------------------------------------------------
Pewnie Inu wlasnie gonil Kagome która czmychała do studni :P


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dracia
Cień



Dołączył: 21 Sty 2006
Posty: 351
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z Gildii

PostWysłany: Wto 12:17, 14 Lut 2006    Temat postu:

Dracia wyczołgała się spod skrzydła smoka. Zaraz,o czym rozmawiali,zanim zasneła...A tak. O tym, jak przyłączyła się do drużyny poszukiwaczy przygód, i jak ta drużyna została zabita przez jakiegoś stwora, i staciła Karnila, jedyną osobę, na której jej wtedy naprawdę zalerzało...Za to Durel opowiedział o straszliwym stworze czajacym się na północy, i istotach, które wpadły w szał i niszczyły wszysko na swojej drodze...
Dracia wyszła na pólkę sklną. Wszystko dookoła było czrne. To coś, co wtedy wzieła za chmurę, było dymem. Gęstym, czarnym,duszącym dymem. Nie widziała nic oprócz niego, i w dodatku łzawiły jej oczy. wociła do środka.
Durel właśnie wstał, i przeciągał się.
Przypomina teraz kota...
Nagle dało sie słyszeć dziwny, świszczący dźwięk.
"Nadchodzą!"-zawarczał, Durel i poleciał w mrok.Z daleka Dracia usłyszała tylko, jak krzyczy: "Nie próbuj nawet dołączyć się do walki!"
***
Dracia stała na występie skalnym, i patrzyła na dym. Pare razy wydawało się jej,że widzi Durela, ale to były tylko te szare, szkieletowate stworzenia z którymi walczyły teraz smoki.
Dracia dostrzegła teraz jakąś sylwetkę...
"Raqee!"
Cichy ryk.
"Co tutaj robisz?"
Warkot.
"To nie twoja bitwa. Idż,wróć do Volve, i powiedz jej, że żyję, i że jestem po drugiej stronie gór. A poza tym...Nie widziałaś przypadkiem pewnego smoka cienia? Wygląda tak.."Tu Dracia opisała dokładnie Durela.
Jedyną odpowiedzią było coś w rodzaju chichotu..Po chwili Raqee znikła w dymie.
***
Dracia opisywała stworzenia z którymi walczyły smoki cienia.
Wężowate..Szkieletowate. Ale widać to tylko wtedy, gdy nie płoną...
To do walki z nimi wzywał Durel...
I właśnie wtedy Durel wpadł do środka jaskinii. Był cały we krwi, i w niektórych miejscach dymił.
"Durel...wygraliśmy?"
"Tak...A...teraz..daj..mi...czerwoną butlę...Tę dużą"Mówienie chyba sprawiało mu trudność.
Draci szybko pobiegła do schowka i przyniosła wskazaną butlę. Kiedy wróciła, zamiast smoka zobaczyła jakiegoś młodego chłopaka w podartej, zakrwawionej szacie.
Ciekwawe, dlaczego smoki mogą stapiać ubranie ze swoja nową formą, a inne stworzenia po prostu ją rozrywają...
Podała mu sporą butlę. Durel wypił zawartość jedym chustem, a potem pokuśtykał do jedej z licznych nisz zostawiając krwawe ślady.
Jest podobny do siebie..Szczupły, i ma czarne włosy..Chyba musi teraz odpocząć.I ja chyba też.-pomyślała Dracia i poszła do swojego "pokoju".


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum NEOPETS Strona Główna -> RPG Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 19, 20, 21 ... 50, 51, 52  Następny
Strona 20 z 52

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin