Forum NEOPETS Strona Główna NEOPETS
Forum gildii Twierdza Chaosu - ale zapraszamy wszystkich! :)
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Opowiadania o Twierdzy Chaosu
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum NEOPETS Strona Główna -> Radosna twórczość
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
trenerka
Rachel Dark



Dołączył: 21 Sty 2006
Posty: 1062
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: wydaje mi się, że Łódź

PostWysłany: Czw 19:09, 09 Mar 2006    Temat postu: Opowiadania o Twierdzy Chaosu

Ponieważ nie mam pomysłu na kontynuowanie tego opowiadania postanowiła przekształcić ten temat. Teraz można tu wklejać swoje opowiadania o twierdzy i jej członkach.

Nieudane i niedokończone opowiadanie o powstaniu Twierdzy

PROLOG:
Na skraju Lost Desert stały dwie osoby. Jedną była dziewczyna - blondynka z lekko kręconymi włosami do ramion i okularami na nosie. Jej wygląd niektórym jednoznacznie kojarzył się z cherubinkiem, ale nawet nie znając jej można było się domyśleć, że nazwanie jej w ten sposób może zakończyć się w bardzo nieprzyjemny sposób. Miała na sobie czarne spodnie i równie czarną bluzkę i oczywiście czarny płaszcz z kapturem. Drugą był chłopak, był on wysoki i z pewnością o parę lat starszy od dziewczyny. Miał popielate włosy i brązowe oczy. Był trochę wychudły (choć spożywał porządne porcje jedzenia) i blady. Miał wypłowiałą szarawą bluzkę i dżinsy. W pewnym momencie chłopak odezwał się. Po polsku. Polski – język tak rzadko rozbrzmiewający w ogromnym świecie neopetów.
-Jesteśmy tylko my – stwierdził z przekonaniem.
-Nieprawda, to niemożliwe, by w tak ogromnym świecie istniało tylko dwóch Polaków czy chociaż osób mówiących po polsku!
-Spójrz w prawdzie oczy. W życiu nie spotkałam nikogo mówiącego w tym języku. Słyszałem angielski, niemiecki, chiński, japoński, włoski, ba nawet rosyjski, ale nie słyszałem naszego ojczystego języka! Jesteśmy sami!
-O nie drogi braciszku, gotowa jestem ci udowodnić, że Polacy są wszędzie nawet w Neopii!
-Więc zakład – stwierdził.
Oboje ustawili się jakby zamierzali siłować się na ręce.
-Zakład, że w ciągu miesiąca nie znajdziesz trzech osób mówiących po polsku!
-Zaraz, na początku mówiłeś, że nie znajdę nikogo!
-Zmieniłem trochę zakład, ale za to daję ci cały miesiąc – zauważył. Warunki był właściwie dobre, więc rodzeństwo zacisnęło ręce, po czym oboje puścili je i stanęli patrząc na pustynię.
-A co z warunkami? – spytała siostra.
-Ty w SDB masz jeden z brakujący mi do kolekcji Snowglobe*, a ja posiadam tego wartościowego petpeta: Custard Geba. Zwycięzca zatrzymuje oba te przedmioty.
-Przyjmuję – potwierdziła siostra.
Znów spojrzeli na pustynię. Zbliżała się burza piaskowa.

*Mowa tu o Zafara Double Agent Snowglobe (sprawdźcie ile kosztuje, to zrozumiecie)

Rozdział pierwszy: „Kłopoty Seriki”

Wracałam zmęczona do domu. Byłam mocno zniechęcona poszukiwaniami. Minął już tydzień, a nie znalazłam nikogo. Nie miałam zielonego pojęcia gdzie szukać Polaków, mogli być wszędzie od Terror Mountain po Krawk Island. Stanęłam przed swoim niedużym domem. W przeciwieństwie do niektórych nie przykładałam zbytniej uwagi do wyglądu swojego domu. Był on wystarczający, aby pomieścić mnie i moje cztery pety. Zrezygnowana otworzyłam drzwi.
-Serika!
Coś białego, dużego i posiadającego ogon wpadło na mnie i nie chciało zejść.
-Ifusia, złaź ze mnie – warknęłam.
-Wiesz ile cię nie było! Zaczęłam się bać, że napadł cię Dr.Sloth lub jakaś wredna wróżka! – Dobrze wiedziałam, że przygniatająca ją do ziemi Zafarka nie martwiła się zbytnio, podczas mojej nieobecności drygowała resztą i realizowała swoje projekty. Jedna Tiass potrafiła postawić się Ifindrieli, Kiopek i MrDorf byli w nią po prostu zapatrzeni. Zaczęłam spychać z siebie Ifusię, która w końcu zrezygnowała z okazywania tęsknoty i zeszła ze mnie.
-Jak poszły poszukiwania – spytała w końcu Tiass.
-Beznadzieja – stwierdziłam.
-Zgaduję, że nie znalazłaś nawet jednej marnej wskazówki – uśmiechnął się Eyrie.
-Wskazówki?! Nie znalazłam nawet śladu istnienia jakiejś innej istoty ludzkiej mówiącej po polsku poza mną i moim bratem! Poza tym sprawa jest potrójnie utrudniona, bo wszyscy porozumiewają się po angielsku!
-Może zamieścimy ogłoszenie? – zaproponował MrDorf.
-Odpada, jestem spłukana po waszym ostatnim projekcie! – rzuciłam wściekłe spojrzenie na Ifusię, Kiopka i MrDorfa. – Co wam przyszło do głowy, by zbudować stację kosmiczną i wysłać ją w kosmos! Wiem nasz zły kosmita chce opanować świat – stwierdziłam widząc, że Faerie Grundo chce coś powiedzieć – ale nic nie upoważnia was do ściągania pieniędzy z mojego konta. I poza tym zanim będziecie próbowali wysłać coś w kosmos sprawdźcie czy macie wystarczający napęd, by przedrzeć się przez atmosferę! Wiecie ile buliłam temu Francuzowi za dom! Dobrze, że akurat nikogo w nim nie było!
-Spokojnie – mruknęła Tiass – nie nakręcaj się, bo stracisz tylko cenny czas.
Ta uwaga przywróciła mi równowagę i pozwoliła spokojnie zanalizować sytuację.
-Proponuję podzielić się na trzy grupy, aby poszukiwania poszły szybciej. Nie chciałam was mieszeć – stwierdzenie to było prawdziwe. Za każdym razem gdy to rozważałam w mojej wyobraźni pojawiała się Ifusia z kolejnym szalonym projektem. Ten z wysłaniem satelity w kosmos też był jej tyle, że podrzuciła go MrDorfowi, tak że Grundo nawet się nie połapał, że został wrobiony. – Niestety sama sobie nie poradzę. Więc tak: grupa pierwsza to ja, grupa druga to Ifusia i Tiass , a grupa trzecia to Kiopek i MrDorf. Jakieś pytania?
-Dlaczego muszę być grupie z Tiass? – spytała Zafarka.
-Bo tak będzie bezpiecznej. Jeszcze jakieś pytania? Nie. Dobrze poszukiwania rozpoczniemy od Faerielandu.
-Dlaczego tam?
-Bo może znajdziemy kogoś przy Healing Springs. Zresztą to miejsce jest równie dobre jak każde inne.
-Faerieland – mruknęła Tiass – najbardziej wróżkowato-słodkowato-obrzydliwe miejsce jakie istnieje.
Słysząc to określenie uśmiechnęłam się lekko.

Rozdział drugi „Faerieland – poszukiwania pierwsze”

-Zawsze byłam niedoceniana! Ale, żeby zrobić mi coś takiego! Wolałabym być z Kiopkiem lub MrDorfem!
-Wiem, mówiłaś to już kilka razy – zauważyła Tiass.
-Dużo szybciej i wydajniej, by nam szło! To po prostu umniejszanie moich zdolności! I na dodatek muszę się z tobą męczyć!
-Ja mam gorzej – zauważyła Tiass.
-A niby czemu?
-Bo ciebie męczy moja obecność, a mnie twoja obecność i narzekania.
-Ty też narzekasz!
-Ale znacznie mniej niż ty!
Uwaga, była inteligentna i Zafarka umilkła pokonana. Próba dyskusji z Tiass nie mogła skończyć się inaczej. Oboje szli w milczeniu z lekkim zdegustowaniem patrząc na pastelowe domy i słodkie stworzenia mizdrzące się do nich. Zafarka, jakoś to wytrzymywała, ale Tiass miała wrażenie, że znajduje się w niebie, co dla darigana było czymś okropnym. Owszem zdarzały się wyjątki od tej reguły, ale Tiass do nich zdecydowanie nie należała.
-Od czego zaczniemy? – spytała w końcu Eyrie.
-Może od księgarni? Serika poszła na wyścigi Poogli, a Kiopek i MrDorf kręcą się przy Healing Springs, więc dzięki temu nie będziemy im wchodzić w teren.
-Fakt.
W księgarni nie było za dużo osób. Tiass nie budziła zaufania, dlatego Ifindriela, która z zewnątrz wyglądała na osobę, która tutaj pasuje łatwo nawiązywała kontakty, a Eyrie pilnowała, by czegoś nie palnęła. W końcu jednak stwierdziwszy, że Ifindriela sobie poradzi Tiass poszła pomyszkować między półkami. Mimo tego, że księgarnia należy do wróżek jest tu wiele ciekawych dzieł. Zamyślona dariganka zaczęła je przeglądać wyszukując tytuły w jakiś sposób związane z ciemnością. Po godzinie postanowiła, że poprosi Ifindriele, by kupiła za nią parę z tych książek. Chciała uniknąć sporów z surową księgarką, a słodki wygląd Ifindrieli niewątpliwie przyśpieszy kupowanie. Pośpieszyła więc poszukać Zafarki. Znalazła ją zażarcie wypytującą dwie Kougry. Jedna była Faerie, a druga Darigan, więc obie zbyt do siebie nie pasowały. Po chwili Ifindriela podziękowała im i zaczęła się rozglądać najwyraźniej szukając Tiass. Widząc to Eyrie podeszła do niej.
-Masz coś?
-Tak, widziano kogoś kto posługiwał się dziwnym językiem, a kiedy powiedziałam parę słów po polsku stwierdzili, że to chyba ten. Widzieli go w sklepie z jedzeniem i najwyraźniej zmierzał w stronę Healing Springs.
-Chłopak czy dziewczyn?
-Dziewczyna, ruda, w beżowych spodniach i również beżowej bluzce, w słomkowym kapeluszu i z niebieskim Zafarem i mały problem.
-Jaki?
-Widzieli ją dwie godziny temu…


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez trenerka dnia Nie 15:59, 10 Gru 2006, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mrumrando
Wampir



Dołączył: 21 Sty 2006
Posty: 689
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: fioletowa krypta in Goleniów

PostWysłany: Pią 23:11, 26 Maj 2006    Temat postu:

pokes trenerka.. czy napisałaś coś nowego? :>

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
trenerka
Rachel Dark



Dołączył: 21 Sty 2006
Posty: 1062
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: wydaje mi się, że Łódź

PostWysłany: Nie 16:05, 10 Gru 2006    Temat postu:

Tak, jak w moim poście wyżej. Teraz wklejam nowe opowiadanko.

Krótka opowieść o fioletowym czymś

-Wypij! – Mrum po raz tysięczny wepchnęła Trenerce do ręki szklankę z fioletowym czymś.
-Nie chcę – powtórzyła po raz tysięczny Trenerka.
-To jest pyszne – powtórzyła po raz milionowy Mrum.
-Nie mam ochoty – powtórzyła po raz tysiąc trzysta piętnasty Trenerka. – Jak postanowię spróbować to dam ci znać.
Ku niezadowoleniu pozostałych rezydentów Twierdzy Trenerka znowu wcześniej wyszła z imprezy, czyli wtedy, gdy zaczęła się rozkręcać.
-Wiesz, że niemal wszyscy już to pili? – Mania dołączyła do właścicielki.
-Wiesz, że to jest jeden z powodów, dla których postanowiłam tego nie wypić.
Mania uśmiechnęła się,
-Jeden? A pozostałe?
Trenerka udała, że się zamyśla.
-Powód drugi. Nie znam składu tej miksturki.
-Kiedyś coś mówiłaś, że to twoja praca z chemii.
-Żartowałam. Nie mam zielonego pojęcia skąd oni to wzięli i przede wszystkim kto to produkuje.
Mania spojrzała z zastanowieniem na pustą butelkę, którą akurat mijali.
-Jak znam twoją paranoiczną naturę to masz jakąś hipotezę na ten temat.
-Oczywiście – Trenerka uśmiechnęła się. – Ktoś stworzył tą miksturę, żeby cała twierdza uzależniła się od niej i stała się temu komuś podporządkowana.
Mania nie wyglądała na zdziwioną.
-To dlaczego do tej pory nic się nie stało?
Trenerka podrapała się w głowę.
-Wydaje mi się, że ta osoba liczy, że znormalniejemy.
W tym momencie minęła ich jakaś osoba krzycząca coś o żelkach.
-Marne szanse – stwierdziła obiektywnie Mania.
* * *
-Tym razem musisz wypić! – Mrum podjęła kolejną próbę.
-Odmawiam – stwierdziła po raz kolejny Trenerka.
Mrum tym razem wyraźnie się zawzięła. Nie było wiadomo czy to przyczyna żelek czy świeżo wytworzonego bimbru.
-Nie tym razem - krzyknęła po raz pierwszy Mrum i skoczyła w stronę Trenerki z butelką. Ta nie czekając dała nura między grupę osób dyskutujących o garbusach, kolorach i motoryzacji. Mrum ruszyła za nią wymachując butelką. Część osób odsunęła się patrząc na niezwykłe widowisko. Wampirka ani myślała odpuścić, a Trenerka, ani myślała się zatrzymać. W efekcie doszło do pościgu. Trenerka miała jednak dość kiepską formę i w końcu Mrum ją dogoniła. Nie znaczyło to jednak, że wygrała. Dziewczyna nie mogła biec, ale wciąż mogła się bronić. Stanęły naprzeciwko siebie gotowe do walki. Po jednej stronie uzbrojona w butelkę z fioletowym czymś Mrum, a po drugiej uzbrojona w siekierę Trenerka. Obie były w pełni świadome, o co toczy się stawka. Na linii stały honor, duma i ośli upór. Z dzikim rykiem Mrum zaatakowała chcąc założyć jakiś pseudo chwyt. Przeciwniczka odskoczyła i zamachnęła siekierą. Mrum bez większych przeszkód uchyliła się i uderzyła dziewczynę w rękę wytrącając jej siekierę. Z trybun poleciał sztylet, który Trenerka złapała i rzuciła w stronę wampirki. Ta osłoniła się butelką, od której sztylet odbił się z głuchym brzękiem. Po chwili za sztyletem poleciała śnieżka. Następne było krzesło. Potem poleciało ciasto. Kolejny był stół. Na końcu poleciał fortepian. Mrum ominęła część ataków, ale nie była w stanie ukryć się przed fortepianem, który przygniótł ją do podłogi. Na nieszczęście Trenerki wampirka miała kibiców, którzy pomogli unieść fortepian. Walka toczyła się dalej. Przeciwniczki zaczęły miotać w siebie wszystkim, co wpadło im w ręce. W końcu Mrum zyskała przewagę ciskając w Trenerkę Rodezją. Dziewczyna odparowałaby atak, gdyby nie to, że pety skoczyły, by ratować właścicielkę przy okazji tratując Trenerkę. Wampirka wykorzystała ten moment, by dopaść do ofiary. Walka znów rozgorzała. Tym razem przypominało to sceny żywcem wyjęte z Matrixa albo jakiegoś kiepskiego filmu akcji, bowiem żadna z walczących nie pobierała lekcji walki wręcz. W efekcie Trenerka zyskał przewagę, gdy Mrum próbując zaatakować poślizgnęła się i poleciała prosto na stół. Zapanował chaos i dopiero po chwili wampirka wylazła z resztek stołu. Chwyciła butelkę i znów zaatakowała. Tym razem to ona była górą, dlatego że przeciwniczka skacząc do tyłu wykonała w powietrzu jakąś skomplikowaną figurę i wyrżnęła głową o podłogę. Mrum skoczyła na przeciwniczkę i próbowała zmusić ją do picia. Na swoje nieszczęście nie uwzględniła tego, że Trenerka wykona kontratak głową, który pośle butelkę w drugi koniec salonu. Dziewczyna nie uwzględniła jednak tego, że z powodu kontrataku sama się znokautuje i że butelka odbije się od żyrandola i wróci. Tyle, że Mrum też się tego nie spodziewała i obie przeciwniczki legły ze śladami butelki na czołach na podłodze. Kibice podeszli bliżej czekając, kto obudzi się pierwszy. Wampirka ocknęła się pierwsza chwyciła butelkę i zaczęła poić Trenerkę. Po chwili puściła kaszlącą dziewczynę.
-I jak smakowało?
Trenerka odpowiedziała dopiero po minucie, kiedy ktoś uczynny uderzył ją w plecy i położył kres kaszlu.
-Wiesz to smakowało jak… jak…
Wszyscy przysunęli się bliżej.
-…jak sok winogronowy.
Mrum z niedowierzaniem chwyciła butelkę.
-To powinno tak smakować? – spytała lekko oszołomiona Trenerka.
-Nie!!! To jest sok winogronowy! – krzyknęła Mrum zapoznawszy się z zawartością butelki.
-Musiałaś pomylić butelki, kiedy wstawałaś, po tym jak wpadłaś na stół – podpowiedział ktoś z tłumu.
-Butelka! Dajcie mi butelkę z fioletowym czymś! – krzyknęła Mrum.
Reakcja był spóźniona, bo w tym czasie Trenerka zdążyła opuścić salon.
* * *
-Dzięki – mruknęła do niosących ją petów.
-Nie ma sprawy. Teraz Mrum nie da ci spokoju.
-Nie macie racji. Zostawi mnie w spokoju.
-A to czemu?
Trenerka wskazała palcem na grupkę właścicieli i petów zmierzających w stronę salonu. Na czołach mieli niemal wypisane słowo „nowi”.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
trenerka
Rachel Dark



Dołączył: 21 Sty 2006
Posty: 1062
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: wydaje mi się, że Łódź

PostWysłany: Śro 20:37, 18 Mar 2009    Temat postu:

Więc ostatecznie mamy tu "tego" Ursa (reszta protestowała jak już skończyłam pisać ten fragment i nie chciało mi się zmieniać płci :p ). Jest to krótkie, głupie opowiadanko pisane na szybko (mniej niż godzina). Komentarze, uwagi, pochwały i narzekania zamieszczać tutaj. Będzie kontynuowane.

Paluszkowa awantura

Dzień był spokojny (niestety nie dla homeopatów, którzy cierpieli z powodu zmian ciśnienia).
W miarę spokojny (i nie dla maturzystów, bo oni właśnie zdawali sobie sprawę, że zostało im jakieś półtora miesiąc do matury).
Spokojny na tyle, na ile mógł być w Twierdzy (a już zwłaszcza nie tam).
***
Drzwi otworzyły się z łomotem.
-KTO, NA WIELKIEGO TALENCIORA, ŚMIAŁ ZEŻREC PALUSZKI WIELKIEGO IMPERATORA!
Mimo użycia dużej ilości decybeli, sceneria salonu nie zmieniła się ani o jotę. Pand i Świst siedziały przy stoliku i grały w makao, niedaleko nich Domka robiła jakąś dużą rozpiskę, Chuck narzekał głośno na szkołę, Trenerka kontynuowała drzemkę na kanapie, a Diar kontynuowała oglądanie nowego odcinka Soul Eatera przez co była chwilowo odcięta od świata.
Wielki Imperator Urs nie był zadowolony.
-Pytam po raz kolejny! Kto zeżarł paluszki?!
-Makao! – krzyknęła Świst.
-I znowu miałem sprawdzian z chemii! Nie mówiąc o tym, że strasznie wiało jak dzisiaj szedłem do szkoły! – kontynuował Chuck.
-Zzzzz.
-Sprawdzałaś czy nie ma nowej paczki w kuchni? – spytała Domka.
Wielki Imperator zasępił się.
-Tu nie chodzić o paluszki. Tu chodzi o MOJE paluszki! Ktoś je zeżarł! – Urs zdenerwowany pomachała pustą paczką, na której znajdowała się olbrzymia nalepka „Własność Wielkiego Imperatora Twierdzy. Nie ruszać!”.
Domka popatrzyła sceptycznie.
-Nie sądzę, aby winny zechciał się przyznać…
-To go zmusimy – stwierdził spokojnie Urs. – Oficjalnie powołuje w Twierdzy Kwizycję imienia Szteranych Szablonów! – w salonie na chwilę zaległa cisza.
Wreszcie!
-Pand – zwrócił się w stronę stolika - niniejszym mianuję cię…
-Po makale! – krzyknęła radośnie Pand z rozmachem kładąc ostatnią kartę. – Wygrałam! Kupujesz mi Coca Colę Zero!
Dziewczyna rozejrzała się zdziwiona nagłą ciszą, po czym wyczuwając niepokojącą aurę odwróciła się w stronę Urs.
-Khm… jak już mówiłam mianuję cię Głównym Kwizytorem! Wybierz sobie zastępcę i znajdź wreszcie tego, kto zeżarł moje paluszki!
Pand zamarła trawiąc nagle otrzymane informacje.
-Eeee… to znaczy, że mam zadawać pytania i rozdawać paluszki w nagrodę, czy mam sprzedawać te paluszki w innych gildiach? – spytała po chwili próbując rozszyfrować zadania owego Kwizytora, którym właśnie została.
-Nie, masz użyć wszelkich metod aby znaleźć tego złodzieja paluszków i… o co chodzi Chuck?
-Bo ja chciałem spytać jak będzie się nazywał zastępca Kwizytora?
-Wice-Kwizytor, oczywiście.
Chuck zastanowił się.
-A nie lepiej Młodszy Kwizytor? Albo Eks-Kwizytor? – zaproponował.
-Mniejsza o to, zastępca sam wymyśli sobie tytuł. Masz już pomysł kto nim zostanie? – Imperator zwrócił się z powrotem do Pand.
-Może zrobimy casting? – Główny Kwizytor jakoś nie miał pomysłu kogo uczynić swoim następcą.

c.d.n


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez trenerka dnia Czw 18:21, 19 Mar 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Chuckek




Dołączył: 01 Maj 2007
Posty: 296
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 22:14, 18 Mar 2009    Temat postu:

SPRAWDZIAN Z CHEMII MAM W PIĄTEK.

Poza tym to Lord emoci na szkołę a nie ja, proszę ja ciebie :( Nie oceniam bo przezytałem tylko te linijki w których występowałem, po co tracić czas na inne.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
trenerka
Rachel Dark



Dołączył: 21 Sty 2006
Posty: 1062
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: wydaje mi się, że Łódź

PostWysłany: Śro 22:32, 18 Mar 2009    Temat postu:

A, zapomniałam napisać, że osobowości postaci w moich opowiadaniach mogą odbiegać od rzeczywistości ^^ (część osób się już chyba przyzwyczaiła)

A ty narzekasz, ponieważ jak pisałam to akurat przewinął mi się post w któym to robiłeś. Po prostu musiałeś się czymś zająć i tak jakoś wyszło.

I nie masz tak źle, ze Świst w dalszej części robi mi się mała psychopatka ^^"


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
UrskuS
Dobra świnia jest lepsza od złej!



Dołączył: 17 Wrz 2006
Posty: 814
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: się biorą dzieci?

PostWysłany: Czw 17:26, 19 Mar 2009    Temat postu:

Paluszki mogą być, ale mam nadzieję, że są SOLONE. Z sezamem nie zjem :<

Poza tym... Sorry, że tego nie powiedziałam, ale dziwnie to brzmi jak ktoś do mnie mówi "Sprawdzałeś na górnej półce?", "Mówiłeś coś?" itd. Co prawda jestem ten Urs, ale płci nie zmieniłam, więc w zdaniach, gdzie nie ma mojego nicku, a o mnie mowa, wolałabym żeńską odmianę czasownika. Ale to taki drobny szczegół, więc nvm, że tak przyszpanuje elo slangiem ^^

Za to mam fajną osobowość <3 Prawie jak Freya <3


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
trenerka
Rachel Dark



Dołączył: 21 Sty 2006
Posty: 1062
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: wydaje mi się, że Łódź

PostWysłany: Czw 18:19, 19 Mar 2009    Temat postu:

Ups... masz rację Urs, tu przesadziłam. Po prostu pierwotnie używałam płci żeńskiej i potem poprawiałam to wszystko hurtem i chyba ciut przesadziłam ^^"

Jeżeli ktoś ma jakieś zastrzeżenia w stosunku do zachowania i osobowości swojego odpowiednika w moim opowiadaniu to proszę o tym napisać i podać jaki charakter chcielibyście mieć w zamian.
A teraz ciąg dalszy (moja grafomania nie dała mi pozostawić tego opowiadania niedokończonego)

c.d.
-Niech będzie. Kto w takim razie zorganizuje casting? – Wielki Imperator nie mógł nie zauważyć, że na jego drodze do zemsty za zjedzenie paluszków wyrastają kolejne przeszkody.
-A kto zwykle organizuje konkursy? – zapytał ktoś z końca salonu.
-Ja – warknął Urs. Z jakiegoś powodu zniechęciło to wszystkich ochotników. – Niech będzie zrobię casting na Wice-Kwizytora – oznajmił niechętnie Imperator, a po chwili dodał - i przy okazji może znajdę kogoś kto zechce robić za mnie castingi.
Wybory zostały zorganizowane w trybie natychmiastowym. Stolik został odsunięty pod ścianę, a ochotnicy ustawieni w rzędzie. Widzowie rozsiedli się na kanapie. Diar razem z telewizorkiem została przeniesiona kawałek dalej, żeby nie przeszkadzać organizatorom. Urs i Panda jako jury usiedli na krzesła, tak by dobrze widzieć wszystkich. Oboje mieli podkładki z kartkami i długopisy, żeby wyglądać bardziej profesjonalnie. Jeśli chodzi o uczestników to byli to kolejno Świst, Chuck, Luka i używająca Rachel jako podpórki, wciąż senna Trenerka.
-Możemy chyba zaczynać – mruknął Imperator oceniając ochotników. – Dobra, Świst. Kim chcesz zostać?
-Nadzwyczajnym Kwizytorem – odparła spokojnie.
-Dlaczego „nadzwyczajnym”? – wtrąciła Pand.
-Tytuł roboczy, dopóki nie wymyślę czegoś co brzmi lepiej niż „główny” – stwierdziła Świst z błyskiem w oku.
Pand na chwilę zrzedła mina.
-Tytuł ustalisz sobie, jak obejmiesz pozycję – Urs postanowił naprowadzić rozmowę na pierwotne tory. – Dlaczego chciałabyś objąć tą funkcję?
-Żeby kiedyś zostać Naczelnym Kwizytorem – odparła ze spokojem i jeszcze bardziej niepokojącym błyskiem w oku Świst.
Pand, słusznie zresztą, wyglądała na zaniepokojoną rozwojem sytuacji.
-Uzasadnij dlaczego jesteś najlepszym kandydatem – Urs postanowił przebrnąć przez to jak najszybciej.
-Chodziłam na podstawowy kurs pierwszej pomocy – oznajmiła kandydatka.
-I co z tego? – Imperator jakoś nie mógł znaleźć powiązania.
-Wiem jak jej nie udzielać – odparła Świst z szerokim uśmiechem.
-Następny! – krzyknęła Pand, która najwyraźniej wyrobiła już sobie zdanie dotyczące tej kandydatki. – A ty Chuck?
-Nie chcę być już Naczelnym Sprzątaczem – stwierdził – Młodszy Kwizytor brzmi lepiej.
-Kwalifikacje? – spytała Urs.
-W tej chwili i tak zajmuje się brudną robotą, więc będę miał tylko zmieniony tytuł, ale poza tym… - urwał na moment, by po chwili dokończyć z mocą - …chodziłem na podstawowy kurs gotowania!
Rozległ się aplauz, gdy żeńska część widowni okupująca kanapę nagrodziła to wyznanie brawami. Chuck z lekkim uśmiechem odwrócił się w jej stronę i ukłonił.
-Następny – mruknął Imperator – streść się Luka.
-Totalnie najlepszy kandydat. Uczęszczałam na kurs nowomowy.
-Następny! – Imperator spojrzał na ostatnią kandydatkę, która w tej chwili pogrążona była w letargu. – Pobudka, leserze!
Trenerka istotnie obudziła się, jednak nagłość tego procesu sprawiła, że przy tej okazji przewróciła się i z hukiem wylądowała na czterech literach.
-Uuuaaa… znowu? - to było jedyne podsumowanie nagłego powrotu do rzeczywistości na jaki się zdobyła.
-Tren, powiedz szybko, dlaczego chcesz zostać Kwizytorem! Tylko bez opisowości – Imperatorowi kończyła się już cierpliwość.
Jednak świeżo obudzona kandydatka miała najwyraźniej problem z kojarzeniem faktów, bo wydukała tylko: - Inkwizytorem?
-Kwizytorem! Potem to wyjaśnię! Po prostu powiedz dlaczego i podaj kwalifikacje!
-Bo jestem dobrym kandydatem… - mruknęła rozkojarzona - …i umiem po angielsku?
-A kto nie umie po angielsku?! Możesz powiedzieć coś z sensem?
-No… bo ja nie chciałam się na nic w sumie zapisywać – mruknęła Trenerka pocierając się po głowie i próbując coś sobie przypomnieć – ja chciałam… chciałam… to miało coś wspólnego z jedzeniem!
-PALUSZKI! – ryknął Wielki Imperator zrywając się z krzesła z pustą paczką w ręku.
Bodziec ten pchnął w końcu trybiki mózgu Trenerki.
-No, tak! Paluszki! Miałam przeprosić za paluszki! – krzyknęła przypominając sobie.
-Zeżarłaś je!
-A gdzie tam – mruknęła Trenerka – jak byłam w kuchni to próbowałam coś sięgnąć z górnej półki i stanęłam na krześle. Tyle, że w pewnym momencie straciłam równowagę i zleciałam przy okazji zrzucając parę rzeczy i no, spadłam na te paluszki. A one były otwarte i nie dość, że większość wyleciała z paczki to reszta się sproszkowała jak na nich wylądowałam – zakończyła swoją opowieść Trenerka – ale nie martw się, kupiłam takie same, powinny być gdzieś na wierzchu.
Wielki Imperator wskazał w stronę kuchni.
-Czyli tamte paluszki na blacie były dla mnie?
Trenerka kiwnęła głową. Urs uśmiechnął się, może ten dzień nie skończy się tak źle.
-Hej, wszystkim! – do salonu wszedł Lord, który ku zgrozie zgromadzonych trzymał w ręku mocno już opróżnioną paczkę paluszków, które niepokojąco przypominały te należące do Urs. Chłopak zauważył wymowne spojrzenia skupione na trzymanej przez niego przekąsce.
-Też chcecie paluszków? Obawiam się, że to były ostatnie…
Wielki Imperator postanowił policzyć w duszy do dziesięciu i dopiero potem się wkurzyć, ale jego cierpliwość wytrwała tylko do trzech.
***
Wielki Imperator siedział przy komputerze w zaciszu swojego pokoju. Dookoła walały się różne plany i rachunki dotyczące Twierdzy. Sam Urs zajęty był pisaniem wiadomości.

Do firmy xxx*,
Chciałbym zamówić 200 paczek waszych solonych paluszków. Paczki mają być oznakowane jako „Własność Wielkiego Imperatora Twierdzy™” i przesłane na niżej podany adres…


W końcu każdy uczy się na błędach…

---------
*Ze względów bezpieczeństwa producent objęty jest tajemnicą


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kaido
White Tiger Youkai



Dołączył: 21 Sty 2006
Posty: 1143
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Imperium Agatejskie

PostWysłany: Nie 11:37, 22 Mar 2009    Temat postu:

.... W takich momentach żałuję, że nie mam czasu zerkać do Twierdzy... *smark*
... Pierdzielona matura....
O! A jak zdam, to przyjmiecie zpowrotem tygrysa marnotrawnego? xD


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
trenerka
Rachel Dark



Dołączył: 21 Sty 2006
Posty: 1062
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: wydaje mi się, że Łódź

PostWysłany: Nie 11:40, 22 Mar 2009    Temat postu:

Ja przyjmę, jeśli dostanę w zamian paczkę paluszków! (tak jestem wrednym materialistą)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kaido
White Tiger Youkai



Dołączył: 21 Sty 2006
Posty: 1143
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Imperium Agatejskie

PostWysłany: Nie 11:50, 22 Mar 2009    Temat postu:

*myśli intensywnie*
:< No dobra... Umowa stoi.

... moje istnienie jest warte jedynie paczkę paluszków....


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
trenerka
Rachel Dark



Dołączył: 21 Sty 2006
Posty: 1062
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: wydaje mi się, że Łódź

PostWysłany: Nie 12:08, 22 Mar 2009    Temat postu:

Nie, po prostu stwierdziłam, że miałabyś problem ze zdobyciem dla mnie wszystkich odcinków Gintamy w wysokiej jakości i z angielskimi napisami, więc postanowiłam ograniczyć się do paczki paluszków (ale jeśli uważasz, że to obraża twoją godnosć mogę zamienić to na obowiązkowe gotowanie dla mnie spaghetti bolognes przez sześć miesięcy od twojego powrotu).

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
UrskuS
Dobra świnia jest lepsza od złej!



Dołączył: 17 Wrz 2006
Posty: 814
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: się biorą dzieci?

PostWysłany: Nie 12:31, 22 Mar 2009    Temat postu:

... i jeżeli zrobisz twierdzowy hymn i herb :<

no i możesz też mi kupić mega-pakę Lay'sów paprykowych! <3


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez UrskuS dnia Nie 12:31, 22 Mar 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Chuckek




Dołączył: 01 Maj 2007
Posty: 296
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 13:08, 22 Mar 2009    Temat postu:

To skoro składamy zamówienia żeby dowartościować Kaida to ja poproszę jakąś dobrą pizze. I ziemniaki możesz za mnie obrać.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Diarnay




Dołączył: 24 Kwi 2007
Posty: 306
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 14:03, 22 Mar 2009    Temat postu:

A ja chcę... ja chcę... o, spaghetti bym zjadła <3


Fajne opowiadanie, Tren. Widzę, że zrobiłaś ze mnie kompletnego otaku i nałlajfa xd
A teraz idę przeczytać dwa wcześniejsze.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum NEOPETS Strona Główna -> Radosna twórczość Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin