Forum NEOPETS Strona Główna NEOPETS
Forum gildii Twierdza Chaosu - ale zapraszamy wszystkich! :)
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Mroczna Przygoda - oryginalny tytuł, nie ma co
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 14, 15, 16 ... 50, 51, 52  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum NEOPETS Strona Główna -> RPG
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
domka191
Leśny Elf



Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 811
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 16:29, 01 Lut 2006    Temat postu:

******** troszkę przed rozbiciem łodzi :) ********

Cenedess stała oparta o burtę. Coś jej nie pasowało. I już pomijała mrowienie w palcach oznaczające stopniowo zmniejszające się zapasy energii magicznej. Pomijała to, że w głębinach zobaczyła zatopione miasto i jego mieszkańców, czego nikt na pokładzie zobaczyć nie mógł (ach, te elfie oczy;). Pomijała również to, że dziewczyna leżąca niedaleko wyglądała jak martwa. Czuła, że zaraz cos się stanie. Na wszelki wypadek sprawdziła cięciwę i wyciągnęła miecz. Anarion źle czuł się na pokładzie, ale teraz już go to nie obchodziło, bo ważniejsze było To, co wywołało niepokój. To, co właśnie wynurzało z wody swój wielki łeb. To, czego sploty wiły się na dnie jeziora, wydając się nie mieć końca. To Coś, co nie chciało w 'swoim' jeziorze Leviathana. Kątem oka Cenedess zauważyła Kaido, która rzucała czymś w potwora. "Oj, coś mi sie nie wydaje, żeby wyszło jej to na dobre..."

***

Wydawało się, że to już w następnej chwili wszyscy leżeli na deskach, na powierzchni jeziora, Skha walczył z Władcą Jeziora, a ona, Cenedess, bezskutecznie usiłowała wykrzesać coś z tych resztek magiczneh energii, które jej zostały. "Ach, czemu nie mogłam wziąć ze sobą choćby jednej maleńkiej roslinki w woreczku z ziemią!" Strzały były bezużyteczne, bo cięciwa była mokra. Cenedess patrzyła, jak Skha bohatersko stawia czołą większemu od siebie Gargeverierowi w coraz bardziej różowej wodzie. Cenedess zobaczyła Ionę, która podpływała do unoszącego się nieopodal na powierzchni medalionu.
- Uważaj! Jeśli Gargeverier cię zobaczy, już po tobie!!! - Cenedess krzyknęła, ale Iona nie usłyszała. Elfka wciąż obserwowała Ionę. Ta zamiast wracać do jakiejś deski, nurkowała pod wodę...ale...nie! Nie nurkowała, tonęła!!! Cendess spojrzała po towarzyszach, ale nikt zdawał się tego nie widzieć. Niewiele myśląc, skoczyła do wody. Natychmiast jej ubrania nasiąknęły woda i zaczęły ciągnąć na dół. "Niech to szlag...dobrze chociaż, że nie mam sukni, bo już bym nie wypłynęła..." Zaczerpnęła rozpaczliwie powietrze i płynęła dalej. Już tylko pół metra... Cenedess chwyciła Ionę za pas i zaczęła ciągnąć. Ręka Iony zaciśnięta była na naszyjniku... Ostatnim zrywem Cenedess dopłynęła do jakiejś deski i wciągnęła na nią Ionę. Potem chwyciła się jej i rozejrzała...W całym tym zamieszaniu zapomniała o Anarionie! Na szczęście zobaczyła go nieopodal. Był zmęczony, ale wciąż przebierał nogami. Cenedess spróbowała rzucić na niego zaklęcie pozwalające oddychać pod wodą, żeby nie utonął...wtedy jej noga zaczepiła o lilię wodną. Czując przypływ energii, rzuciła zaklęcie. A potem już tylko obserwowała...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Freya
Lewiatan



Dołączył: 21 Sty 2006
Posty: 714
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Stare Czaple

PostWysłany: Śro 16:47, 01 Lut 2006    Temat postu:

Mocne szczęki zanużyły się w ciele potwora. Jednak zamiast słodkiego smaku krwi Skha poczuł w pysku coś na kształt galaretki. To go lekko zbiło z tropu. Kilka sekund nieuwagi pozwoliło wężowi na atak. Ból przeszył prawy bok leviatana. No nareszcze przeciwnik godny mnie. Czas ma mały pokaz Serpentyna zaczeła się wić. W koło pojawiał się to znowu zanurzał grzbiet Morskiego Smoka ( króry bardzo dobrze czuł sie również w jeziorze - chodzi mi o Skha)
[link widoczny dla zalogowanych]
Gargeverier zaatakował.
Jednak szczęki kłapnęly tylko w powierzchnię wody.
"ILUZJA???? Walcz jak przystało na smoka"
W między czasie Skha odpłynął nieci w dół zbiornika. To będzie ciekawe Silny ogon zaczął się rytmicznie poruszać. Lewiatan położył wszystkie kolczaste płetwy po sobie, nabierając rozpędu.
Tuż przed powierzchnią wody zrobił jescze kilka zamaszystych ruchów ogonem i wyskoczył przecinając taflę jeziora.
Rozpęd wyniusł go wysoko. Jego uwaga zwrucona była ku słońcu.
Przez pewną chwilę czas zamarł. Wszyscy uczestnicy bitwy (
hehehe Skha lubi widowiska) zwrócili się w stronę nieba, gdzie niczym zawieszony w powietrzu był bezskrzydły smok. Z rozwartą paszczą wisiał tak na ułamek sekundy, pomiędzy szczękami prześwitywało słońce, rzucając cień kłów. Kolorowe blaski fajerwerków mieniły się na jego łuskach. Przez jedną chwilę świat się zatrzymał. Jedynie spokojnie spadające krople migoczące w promieniach i delikaty trzepot skrzydeł feniksa zdradzały że to nie jest obraz.
Szczęki Skha zatrzasnęły się z głuchym kłapnięciem.
Nastała ciemność.
.
.
.
Trwała 3 sekundy, póki nie przerwała jej kobiecy pisk.
Dracia chwyciła za rękaw stojąca obok kobietę "Uspokuj się to tylko iluzja. Czar."
Zbity z tropu Gargeverier rozejżał się dookoła. Jedynym żródłem światła był latający po prawej ognisty ptak. Jednak jego blask nie był w stanie oświetlić scenerii. Był niczym złoty cekin na czarnej tkaninie Ech te moje homeryckie porównania;)
Po lewej bestia dostrzegła jednak 2 czerwone punkty, będące niebezpiecznie blisko jego karku.
Ostre zęby Skha wbiły sę w stałe ciało karku węzą.
Walka się jeszcze nie skończyła


-------------------------------------------------------------------------------------
Tego się nie spodziewaliście co?
Pisk należy do tego kto chce. nie napisałam kto pisnoł:)
Skha wie że nie ma zabijać węż ale jego Samcza Dominacja każe mu go poturbować (Lewiatany sa terytorialna)
Pamiętajcie, że na dnie jest miasto z potrzebującą pomocy duszą. mizna to wykorzystać. pamiętajcie też że w 2 poście opisąłam podwodne jaskinie z powietrzem w środku - też można to wykorzystać
Dziękuję też Anubisowi, że mi pozwolił na wykorzystasnie egipskiego mitu o wężu połykającym słońce co wieczór.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kaido
White Tiger Youkai



Dołączył: 21 Sty 2006
Posty: 1143
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Imperium Agatejskie

PostWysłany: Śro 21:08, 01 Lut 2006    Temat postu:

Niebo.

Woda.

Niebo.

Woda.

To widziała Kaido uczepiona szyi pegaza, który harcował nad powierzchnią jeziora wykonując spektakularne śruby. Skołowana zamknęła oczy i krzyknęła:
"Możesz przestać świrować? Lepiej pomóżmy tym w dole!"
Usłuchał. No... w pewnym stopniu - robił śruby z większymi odstępami czasu. Na szczęście znudziło sie to mu i po chwili postanowił zaatakować zielony napis z fajerwerków. Wleciał prosto w jedną z liter, która rozpłynęła się i napis brzmiał teraz: NIE ZABIJAJCIE WĘŻA! BO ZGINIEM!
Kaido obejrzała się za siebie i mało nie wybuchnęła smiechem.
-"Coś ty zrobił? Wiesz, jak to teraz wygląda?" - krzyknęła do pegaza. Wierzchowiec parsknął niewinnie i wzbił się w górę. Leciał coraz wyżej i wyżej... Kaido puściła się jego szyi i rozejrzała się wkoło.
Jak tu pięknie...chmury... słońce... obłoczki... SKHA?!
Patrzyła przerażona, jak jej wielki towarzysz osiąga punkt krytyczny swojej wysokości zaledwie 5 metrów od niej, błyszcząc zawzięcie w promieniach słońca. Skha puścił do niej oko po czym niespodziewanie kłapnął pyskiem.

Zrobiło się ciemno.

Nienatrulanie ciemno... nie tak jak w nocy. Gorzej. Nawet ona nic nie widziała. Przez chwilę pomyslała, że cos sie jej stało, ale usłyszała w myślach głos Skha. Wszystko jej wytłumaczył.
Pegaz nie miał sposobności zrozumieć sytuacji. Spanikował. Zaczął przeraźliwie rżeć i wierzgać. Kaido próbowała go uspokoić, ale nie zdało sie to na nic. Zaczęli spadać... Już szykowała się do skoku do wody, gdy nagle pegaz uderzył kopytami w coś twardego...

Znowu zrobiło się jasno. Kaido spojrzała w dół - Stała na wodzie?! Po chwili spostrzegła jednak Sasani, która siedziała na brzegu "podestu". Wyszczerzyła do Kaido zęby w niewinnym uśmiechu.
"To twoja sprawka, tak?" - powiedziała, po czym odwzajemniła uśmiech.
Ale skoro to tutaj jest, to statek...
Obróciła się powoli za siebie - nieliczne deski pływały na tle ledwie widocznej rufy statku, która także opadała coraz niżej. Z jednej z desek powoli zsuwała się nieprzytomna...
"Jin san!" - Kaido wskoczyła do wody i zaczęła płynąć w stronę wraku. Nad nią pojawił się pegaz, przebierając bezradnie kopytami w bowietrzu.
- "Chociaż raz mnie posłuchaj i pomóż mi!" - powiedziała do niego błagalnym tonem. Po chwili patrzyła, jak pegaz usiłuje stanąć na jednym z płatów pokładu i ciągnie jednego z towarzyszy za płaszcz podróżny.
"Wsiadajcie! Nie bójcie się!"
Dopłynęła do dziewczyny i podtrzymała ją za ramię.
"Wybacz mi Jin san, ale muszę to zrobić"
Po czym zanurzyła ją w wodzie na ułamek sekundy po sam czubek głowy. Podziałało - ocknęła się, zachłystując sie lekko wodą.
"Posłuchaj mnie teraz uważnie. Statek zatonął, kiedy spałaś. Wąż go zmiażdżył. Tam niedaleko jest podest, do którego musimy dopłynąć. I uwazaj na nos - Skha wzburzyl troszkę wodę."
Eskortowała ją do podestu, po czym pomogła jej się na niego wdrapać.
"Ah, i jeszcze jedno - uratowałaś mi życie" - Kaido uśmiechając się wymacała reką niewidzialny kant platformy i zaczęła sie podciągać.

Nie skończyła - cos wciągnęło ją z głosnym pluskiem pod wodę. Kaido okręciła się wokoł siebie i spojrzała w dół - jej kostkę otaczała dziwna mgiełka...
Zaraz... to przeciez ręka jest...
Przezroczysta dłon nalezała do ducha pieknej dziewczyny. Duch spojrzał na nia żałośnie i przyciagnął bliżej siebie. Po chwili puścił ją jednak. Kaido zauwazyła długi łańcuch, który ciagnął się w nieskończoność i nikł w otchłani... Spróbowała przeciąć iluzje dłonią - ale to nie była iluzja. Materialny, mocny, lekko pordzewiały łańcuch. Dziewczyna wskazała reką łańcuch, siebie, a na końcu kłębowisko smoczych ciał, które otaczała coraz bardziej czerwona woda... Kaido roztrzaskała łańcuch, trafiając w zardzewiałe ogniwo. Duch usmiechnął się, złapał ją za reke i podciagnął w górę...
Gdy Kaido wynurzyła sie z wody, wdrapała się na podest.
-"Gdzie ona jest?" - spytała zaskoczoną Sasani.
-"Ale kto?"
-"Ta dziewczyna! Była w wodzie a teraz..."
Po jej minie odczytała, że nie było żadnej dziewczyny...

Usłyszała za sobą cichy jęk. Odwróciła się - to Cenedess siedziała na podeście, nachylona nad nieruchomym ciałem Iony...
"Czy ona... " - zaczęła, ale nie musiała kończyć. Nie słyszała bicia jej serca ani oddechu. Pegaz trącił pyskiem bladą dłoń...
Nagle Ionę otoczyła dziwna niebieska poświata, która emanowała blaskiem z jej wnętrza. Ciało poruszyło się. Raz. I drugi. Wszyscy patrzyli w osłupieniu, jak Iona powoli otwiera oczy. Kaido usmiechnęła się do niej.
"Witaj z powrotem" - powiedziała z ulgą.
Nie dane jej było jednak cieszyc sie długo, bo Iona odpowiedziała:
"To ty... Ty przecięłaś mój łańcuch! Tyle lat czekałam na..."
Kaido aż zwaliło z nóg. Kucnęła, przyblizyła swoją twarz do jej twarzy i szepnęła z przerażeniem:
- "Iona?"


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
VolvE-chan




Dołączył: 22 Sty 2006
Posty: 107
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Musashi

PostWysłany: Śro 21:36, 01 Lut 2006    Temat postu:

VolvE doleciała na Raqee do reszty towarzystwa, w momencie gdy Skha wzlatywał w górę. Zrobilo sie ciemno... Bardzo ciemno. Zdezorientowana smoczyca latala w kolko. Nagle wszyscy uslyszeli ryk zaatakowanego przez Lewiatana węza i pojaśniało. VolvE zauważyła że szybują tusz nad głową potwora. Ten uznał chyba Skha za zbyt silnego przeciwnika i nie mial ochoty walczyc bo powiedzial.
-Dobrze wiec. Okaze wam serce i daruje wam zycie. Ale weme 1 ofiare. Zegnajcie.
Leb potwora wylecial w gore, gdzie zlapal w paszcze zaskoczoną Raqee. VolvE zleciala z grzbietu smoczycy i wleciala do wody.
-RAQEE!! -Zdążyła tylko krzyknąć, ale potwór już wlokl nieprzytomne cialo smoczycy pod wode.
-RAQEE -Zawyla volvE i zanurkowala pod wode. Powoli otworzyla oczy. Lekko zapiekly.
-Gdybym byla ciagle w pelni demonem moglabym normalnie patrzec pod wod, ale stracilam te umiejetnosc... dawno... -pomyslala i zaczela sie rozgladac za potworem. Ujrzala go. Plynał wprost na podwodne miasto i... znikl. Po prostu znikl. VolvE w rozp[aczy podplynela do miejsca gdzie znikl potwor. Nie bylo zadnej jaskini nic gdzie by mogl sie schowac. Nagle dziewczynie zacelo brakowac powietrza. Wynurzyla sie z wody. Nabrala powietrza i znow sie zanurzyla, przeszukala obdszar najwiekszy jaki byl mozliwy do obszukania. Raqee ani potwora ani widu. Zrobila pare kolek i znow sie wynurzyla. juz miala sie zanurzyc znowu gdy (Do freji. Jesli ci przeszkadza ze poruszylam twoja postacia zmienie to) zobaczyla oczy Skha:
-Jej juz tam nie ma... Zrozum -Rzekl madrym i troche smutnym tonem.
-Raqe? Nie... To niemozliwe -Zaszlochala VolvE. -Ona tam jest, przeciez tam wplyneli, widzilam!! Ona musi tam byc!! VolvE z łzami w oczach znow wplynela do wody. przeszukiwala wode miejsce po miejscu ale nie mogla sie zblizyc do dziwnego podwodnego miasta. Cos jej nie pozwalalo. Jakis czar. VolvE chciala sie wynurzyc i walnela o cos twardego. Jakby nad woda dryfowal lod. Zobaczyla ze na tej twardej wodzie siedzi pare z jej towarzyszy. Usiadla na krawedzi wody. (*jak to smiesznie brzmi :D*) Mogla w kazdej chwili wpasc, a byla zbyt oslabiona aby wyplynac znowu, ale bylo jej to juz obojetne.
-Raqee... -Powtarzala bez przetrwy i chyba pierwszy raz w zyciu sie poplakala...


**************************************
Niech mnie ktos przytuuuuli... :P


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ewzl
Uwaga! Gryzie!



Dołączył: 21 Sty 2006
Posty: 117
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 22:04, 01 Lut 2006    Temat postu:

Iona nie była sobą, przecież umarła, a zmarli ot tak nie budzą się do życia.
Iona...? Nie... ja jestem... ja byłam... nie mogę sobie przypomnieć mojego imienia. Od dawna z nikim nie rozmawiałam. Długo na was czekałam. Tak mówił ten czarownik, zanim jeszcze zalali nasze miasto... obiecał, że kiedyś pomścimy wszystkie ofiary... on sam udał się na północ... ja zostałam... Mroczny Książe sprowadził na nasze miasto klątwę żywiołów. Najpierw ognisty deszcz, a potem ... niewiadomo skąd zaczęły napływać olbrzymie masy wody... ludzie próbowali się ratować, ale On na to nie pozwolił. Kiedyś się go nie bałam... teraz nienawidzę... nie pamiętam nic co było wcześniej, ani nic co później, czas nie miał znaczenia. Wierzyłam tylko w słowa starca, czekająć na kogoś, kto nam pomoże. Jeśli Książe będzie rósł w siłę, to żadna z tych zagubionych dusz nie zazna spokoju... Kaido słuchała jej, nie mogąc uwierzyć jej słowom, chciała krzyknąć "Iona, przecież ty żyjesz!"... ale te zimne, blade ciało.... i zamglony wzrok potwierdzały to co się stało.
Starzec... on nam wszystkim pomoże, mnie również.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mrumrando
Wampir



Dołączył: 21 Sty 2006
Posty: 689
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: fioletowa krypta in Goleniów

PostWysłany: Śro 22:36, 01 Lut 2006    Temat postu:

Wszystko stało się tak szybko, nagle jest wciągana na łódź, widzi potwora, łódź ulega rozpadowi, ląduje w wodzie, chwyta się jakiejś deski. Nastaje na chwilę ciemność później znowu jasno, potwór znika. Wokoł siedzi reszta na tym co zostało z łodzi, ktoś płacze, ktoś leży.Dryfowała sobie na tej błekitnej, już spokojnej wodzie.Co ja tu robię?Pomyslała Mrumi. I czemu tak bezczynnie pływa na tej desce! Oni są zmęczeni... muszę popłynąć po nową łódź. Chociaż tyle zrobię.Obejrzała się wkoło szukając wzrokiem miejsca na brzegu z którego wyruszli. W końcu go znalazła. Nie chciało jej sie krzyczeć, że płynie po łódź. Napiła się chyba zbyt dużo wody. Napewno ktoś mnie zauważy Puściła się deski i ruszyła, a raczej szybko popłynęła ku brzegowi. A jak zapłacić za nową łódź... a co ja jestem? Bede płacić człowiekowi jakimiś krążkami? Trochę zgłodniałam pod wpływem wrażeń :K

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
VolvE-chan




Dołączył: 22 Sty 2006
Posty: 107
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Musashi

PostWysłany: Śro 23:09, 01 Lut 2006    Temat postu:

Wszyscy nadal siedzieli na wodzie i rozwalonych deskach. wokol plywal Skha. a mialo byc tak przyjemnie, jezioro, czysta woda, a skonczylo sie tragedia... Iona najprawdopodobniej nie zyla, a Raqee zostala uprowadzona przez jakiegos wodnego jaszczura. Cenedeess rozmawiala z Ioną, volvE łkała i byla jakby nieobecna. Pegaz ktory uciekl gdy zrobilo sie ciemno wracal powoli na pobojowisko...
-Dlaczego my?? -pomyslala VolvE -Dlaczego wszystkon przydaza sie nam?? Wpierw te bestie teraz ten potwor... Czemu my??
-Raqee... -Jeczala co chwile.
Nagle z oddali przyblizala sie ku nim jakas lodz. Gdy podplynela blizej widac bylo na niej wampirzyce Mrumi. Ta oblizala się i wytarła rękawem zakrwawione usta. Normalnie VolvE zdenerwowalaby sie widzac taki sposob zdobycia lodzi, ale teraz bylo jej to obojetne... Co tam jeden czlowiek w te czy w tamta... Teraz liczyla sie tylko Raqee. Gdy wszyscy wsiedli na lodz VolvE siedziala nadal na wodzie. wolali ja, ale jej to niewiele obchodzilo. W koncu ktos ja wepchnal na lodz. Nie reagowala. Siedziala pograzona w swoich myslach.
-Ten potwor zaciagnal tam Raqee i zniknal... Zniknal... ale jak. nie mogl tak po prostu zniknac... i... nie z Raqee!! Volve myslala nadal. Gdzies wtych glebinach musi byc. Slyszala szczatki rozmowy z Iona, ktora nie byla Iona. Mowili cos o jakims starcu. to do niego powinni podazac... Zaraz ale gdzie ona jest? Co ona robi??
VolvE ocknęła się i rozejrzała. Mrumi przyplynela nowa lodzia i plyneli... NA POLNOC!
Te mysl VolvE juz prawie wykrzyknela...
- Na polnoc??!! Jak to?? Plyniemy dalej?? Jak gdyby nigdy nic?? NIE MOZECIE JEJ TAK ZOSTAWIC!! ONA ZYJE!! JA TO WIEM!! A co z nia?? -Wskazala palcem, Ionę. Wszyscy wydawali sie lekko sploszeni jej zachowaniem. Zazwyczaj bywala spokojna i choc czesto sie stawiala, zazwyczaj robila to spokojnie. Mrumi rzcila sie aby ja uspokoic. VolvE zachlysnela sie w zloscvi
-Naprawde myslicie ze z wami poplyne?? Zatrzymajcie sie, ja wysiadam!! -Juz nawet nie myslala co mowi.
Mrumi podeszla do niej i ulklekla obok
-Spokojnie. Czy uwazasz ze plyniemy spokojnie w dalsza podroz?? Owszem plyniemy na polnoc, bo innej drogi nie znamy, ale nie chcemy opuscic jeziora. Ja mysle ze Raqee nie zyje, ale ona -Wskazala palcem Ionę -Moze nas poprowadzic do starca ktory ma jej pomoc, ma pomoc Ionie, jesli cos jej jkeszcze moze pomoc i moze skoro uwazasz ze twoja smoczyca przezyla pomoze i ci.
-Raqee?? Nie... zyje?? Jak?? NIE!! To nieprawda!! Zyje!! Ja to wiem!! ... Ja to czuje -Dodala ciszej i zalala sie lzami.
Po chwili otarla lzy rekawem i ignorujac wampirzyce podeszla do Iony i wskazala ja palcem:
-Ty!! Chyba powinnysmy o czyms pogadac...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dracia
Cień



Dołączył: 21 Sty 2006
Posty: 351
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z Gildii

PostWysłany: Czw 12:15, 02 Lut 2006    Temat postu:

Skah przegryzł kark węża. Olbrzymia istota runeła do wody. Ale Władca nie zginął, był tylko śmiertelnie ranny...
Dziwne...Woda nawet się nie zmarszczyła..
Dracia siedziała na podeście.Było to o wiele wygodniejsze od siedzenie na desce.
A niech to...Chyba zdążył złapać tego smoka!
*************************************************************
Łódź pruła fale.Nagle Dracia przypomniała sobie jedną z opowiści ojca.
"Gdy duch miejsca ginie, zabiera wszystko ze sobą..." A ta istota umiera.A niech to!Biedni rybacy- i my!
Jak na zawołanie woda zrobiła isę czerwona jak krew.Kolor rozlewał się powoli z miejsca gdzie upadł jaszczur.
"....wszystko, co dotknie ducha, ginie.Duchy żyjące w wodzie potrafią ją zatruć. Tylko naprawde potężne istoty mogą to przeżyć. Na przykład smoki..."
"Nie dotykajcie wody!"
Na środku jeziora znowu pojawił się Władca. Był cały czarny,a jego oczy i punkty na ciele lśniły krwistą czerwienią.
"...powstaje znowu,by zniszczyć wszyskie żyjące istoty,które znajdują się w miejscu, które otaczał opieką.Potem ginie naprawdę."
Jaszczur runął do wody.Także tym razem woda nawet się nie zmarszczyła. Po chwili czerwien wody ustąpiła. Dracia spojrzała na dno.Było zupełnie puste. Żadnych ryb,ani wodorostów.
Dracia spojrzała na Skhe. Nic mu się nie stało.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Dracia dnia Czw 14:31, 02 Lut 2006, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kaido
White Tiger Youkai



Dołączył: 21 Sty 2006
Posty: 1143
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Imperium Agatejskie

PostWysłany: Czw 14:12, 02 Lut 2006    Temat postu:

Wszyscy siedzieli juz w nowej łodzi. Wszyscy oprócz VolvE i Kaido, która próbowała skłonić ją do opuszczenie podestu. Zawieszona nad platformą na grzbiecie pegaza przywoływała ją do porządku.
- "Chodźmy stąd, Volve."
- "Nie."
- "Nie wygłupiaj się, platforma zaraz zniknie. Widziałam, jak przed chwilą Cenedess zapadła się noga. Z każda minutą jest coraz gorzej."
- "Nie!"
- "Czy mam Cie zabrać stąd siłą?"
- "Zostaw mnie! Odejdź!"
- "Posłuchaj... rozumiem, że nie chcesz jej zostawić, ale..."
- "Ty nic nie rozumiesz! Nie masz nikogo i jesteś sama jak palec! Nie wiesz, jakie to uczucie kogos straciiić!!!" - VolvE wybuchła na dobre.
Kaido zamarła. Przez chwilę panowała cisza, okropna cisza...
Zeskoczyła z grzbietu pegaza na podest i jej noga zapadła się po kolano. Podciągnęła sie i powoli podeszła do VolvE. Ta zaczęła sie wyrywać, gdy Kaido złapała ja za rekę. Po kilku chwilach wściekłej szamotaniny Kaido trzymała ją mocno za ramiona. VolvE odwróciła głowe w bok i nie patrzyła na nią.
"Mylisz się. Doskonale wiem, co to znaczy stracić kogoś. Cała moja rodzina odeszła... Ayian..." Głos się je załamał, ale mówiła dalej. "I ja nie wrócę im życia, ale ty możesz uratować Raqee, bo jestem pewna, że ona żyje. I na bogów, zaklinam się, że nie spocznę, póki nie pomogę Ci jej odnaleźć! Zabijemy tego Gargeveriera, słyszysz?!"
Ostatnie słowa niemal wykrzyczała. VolvE spojrzała na nią. Przez kilka chwil patrzyły na siebie w milczeniu, a potem VolvE wybuchnęła płaczem. Kaido przytyuliła ja do siebie i zaprowadziła do lodzi.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
VolvE-chan




Dołączył: 22 Sty 2006
Posty: 107
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Musashi

PostWysłany: Czw 15:07, 02 Lut 2006    Temat postu:

Gdy VolvE podeszla do Iony ktora nie byla Ioną nagle pociemnialo, woda zrobila sie czerwonbna. Ktos lkrzyknal :"nie zblizajcie sie do wody!" Wynurzyl sie zakrwawiony wladca.
-Ty!! -Wrzasnela VolvE, ale nie zdazyla nic wiecej zrobic, bo potwor znow wpadl do wody.
-Nie zyje? -Pomyslala, gdy wszystko sie uspokoilo. Niemozliwe... Przeciez wszystko zyje. Istnieje. Nie mogl zginac... Jeszcze nie teraz...
Zapomniala o Ionie. Spojrzala w otch;lan.
-On żyje!! Wrzasnęła. Jest ranny, ale żyje!! Jeszcze.. -Dodala ciszej
Wszyscy odwrocili glowy w jej sttrone. Miny niektorych wyrazaly niedopwierzanie, pogarde dla tych przekonan, a innych strach, jeszcze innych wiare w jej slowa. Ale ona byla pewna.
-To nie zginęło...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ell_postritee
Zdradliwa rusałka



Dołączył: 23 Sty 2006
Posty: 186
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Baza PonySport

PostWysłany: Czw 17:54, 02 Lut 2006    Temat postu:

* w czasie bitwy *
Raiell przez cały czas siedziała pod postacią ptaka na drzewie.
"Pegaz świetnie się spisuje." - zaćwierkała. Egeusz zrozumiał, co to oznaczało i zaczął wirować w powietrzu aby odwrócić uwagę innych. Tymczasem rusałka zeszła na ziemię i zanurzając sie w wodzie przybrała postać syreny - a może czegoś będącego na pół zjawą a potężnym sumem. Popłynęła ku mrokowi, czuła, że coś czai się w głębi. Widziała niezwykłe rzeczy.

...

W końcu wynurzyła się, przerażona. Nie mogła wydusić z siebie słowa, jednak... na powierzchni panowała ciemność. Usłyszała tylko rżenie pegaza; próbowała przywołać rumaka, ale wszystko stało w miejscu, jej usta - również... Przetrwała jednak te kilka sekund - z trwogą, ale przetrwała.

...

Wszystko było w porządku, prócz zmiennego koloru wody i innych istotnych szczegółów. Zaczęto rozmowę, Raiell spojrzała na coś w rodzaju wyczarowanego pomostu. Wyciągnęła rękę ale jej umysł wypełnił lęk o pegaza. Skupiła się, zmieniła w człowieka...
... no tak. W człowieka? Aż mi głupio. Nie zamieniła się w człowieka, bo jej krótkie zwykle rzęsy nabrały kształtu, blade dłonie - koloru, zaś z okrytych dotąd powiewną tkaniną ramion - wręcz wypłynęły najpierw mgliste, a później delikatne lecz mocne - skrzydła. Wyglądały trochę jak stworzone z na półprzezroczystej siatki, napiętego tiulu, lecz lśniły wszystkimi kolorami, a jednak... miały w sobie tylko czerwień. Rusałka schyliła się. Nareszcie jestem sobą. Wzniosła sie w górę. Egeusz pod ciężarem siodła miotał się bezbronnie tuż nad chmurami. "Nareszcie" - wyszeptał w kierunku. "Nareszcie jestem przy tobie" - zaczęła, gładząc dłonią grzbiet, na którym jeszcze przed chwilą znajdowało się siodło - "Czy nareszcie jestem sobą?" - z tymi słowami rzuciła za siebie ogłowie, które momentalnie rozpłynęło się. "Tym razem to nie iluzja." - powiedziała z uśmiechem. Spłynęli na ziemię.
"Kaido... Chciałam Cię przeprosić..." - pegaz nie dał jej dokończyć. - "Ona chciała powiedzieć, że ja odpowiadam za swoje czyny i wystarczy konkretnie powiedzieć mi co mam robić". - Zarżał i z rozwianą grzywą zanurzył się w wodzie. Raiell z początku zawahała się, ale znała wiele tajemnic dotyczących jej "pupila". Mogłam wcześniej powiedzieć że mam w kieszeniach syrenie ziele. Ale po tym co zobaczyłam nie mam zamiaru więcej schodzić na dno - nawet w towarzystwie wampirów oddychających pod wodą... Pogładziła się po czole. Dlatego chyba go im nie dam...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sasani




Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 177
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków

PostWysłany: Czw 20:36, 02 Lut 2006    Temat postu:

Sasani miała kiepski humor. Od dłuższego czasu Móri się nie odzywał. Jak przez mgłę słyszała głosy reszty. Chyba chcieli zejść pod wodę.
"Jeśli tak, pójdę z nimi. Nie mam nic do stracenia." pomyślała. Spróbowała jeszcze raz zawołać kota. nic. Sasani ocknęla się. Teraz jużkompletnie jej się pomieszało. Płyną do na północ czy odbić Raqee? Sasani potrząsnęła głową. Jeśli Móri się znajdzie będzie musiała mu wybić z głowy takie znikanie.... no właśnie... JEŚLI. Sasani krzyknęla na sibie w myślach aby uważała o czym mówią inni. Nieobecnym wzrokiem rozejrzała się po twarzach towarzyszy......


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ell_postritee
Zdradliwa rusałka



Dołączył: 23 Sty 2006
Posty: 186
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Baza PonySport

PostWysłany: Pią 9:20, 03 Lut 2006    Temat postu:

Raiell usiadła na wodzie. Nie miała z tym problemu, bo jej skrzydełka machały bez wytchnienia i nei dopuszczały, by rusałka znowu musiała przeżyć koszmar... Co oni teraz zrobią... Co MY teraz zrobimy? Wstała, przeszła po tafli wody aż na brzeg. Zauważyła, że o ile podczas bitwy nie broniła się, tylko pomagała innym, teraz bardziej dba o swoje biezpieczeństwo niż o to, czy ktoś inny się nie topi. Odwróciła się więc na pięcie, podniosła rękę po czym opuściła ją. Ślad jej ruchu zamienił się w sznur; rusałka chwyciła go zanim spadł na piasek. Zrobiła to samo trzy razy i zaczęła wyciągać wszystkich, którzy nie mogli wydostać się z wody. Napotkała wzrok Sasani, więc szybko wyciągnęła ją z bagnistego mułu, w którym ugrzęzła. Muszę ich nauczyć węzła ratowniczego! Jeśli ktoś chwytał jej kieszeni, wychodząc na brzeg, odsuwała się i denerwowała. "Hej, Skha!" - krzyknęła. "Wyjdź na brzeg. Nie możesz teraz pływać..." - zawahała się i >podeszła< do bestii.
"Nie udawaj że niczego nie widziałeś będąc pod wodą. Nawet teraz myślisz o tych głębinach. Przecież nie możemy szukać Raqee w tej chwili! Nie możemy być w takiej sytuacji jak wtedy..." - zamilkła. Miała ochotę popatrzyć na Leviathana (dotąd stała schylona, gładząc się po karku), ale nie mogła... "Wy chyba niczego nie widzicie." - powiedziała jeszcze i zawróciła gu brzegowi. Nareszcie się wyzwoliłam a oni... Mhm, myślałam że będę mogła być inna. Dreszcz przebiegł po jej ciele; Że kiedyś będę... Zrezygnowała szybko z tej myśli, bo wiedziała, że jest po prostu rusałką.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kaido
White Tiger Youkai



Dołączył: 21 Sty 2006
Posty: 1143
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Imperium Agatejskie

PostWysłany: Pią 13:49, 03 Lut 2006    Temat postu:

Kaido wpatrywała się w Raiell. Wyglądała, jakby zmagała się sama z sobą - silnie sie nad czymś zastanawiała, miała nieobecny wzrok... Wzlatywała w górę, obierała cel po czym zawracała w druga stronę. Zamierzała powiedzieć cos Skha, ale zrezygnowała. Wspominała o jakimś wczesniejszym zdarzeniu... Kaido pamiętała rozmowę rusałki z Leviathanem, gdy odpoczywali przed wkroczeniem do opuszczonego miasta. Nie słyszała jej, ale po minie Raiell wywnioskowała, że było to dla niej ważne.
Gdy Raiell przelatywała obok mrucząc cos do siebie, Kaido usłyszała coś jakby "los rusałki" i "bycie innym". Zmarszczyła brwi i przymknęła oczy...
Rusałka... no jasne!
Przypomniała sobie opowieści dziadka. Jeśli będziesz dzielna i odważna, to niestraszne ci będą wszelakie potwory. Ale do spotkania z rusałką odwaga nie starczy. One są podstępne, kłamliwe... Nie licz nigdy na ich pomoc, chyba że obiecasz im coś w zamian... Do nich trzeba z głową, nie z mięśniami. Ale i głowa to czasem za mało...
Kaido prychnęła cicho, po raz pierwszy nie zgadzając się z mądrością dziadka. Patrząc na Raiell w jej umysle przewijały się sceny...
Zachichotała, gdy przypomniała sobie lekko "wstawioną" Raiell, która gestykulując dziko wykłócała się z innymi. Przypomniała sobie też jej atak na Skha. Ale widziała tez inne obrazy...
Raiell oferującą jej napój.
Raiell rzucającą w nią jabłkiem.
Raiell przytulającą ciepło Egeusza.
"Wsiadaj i opiekuj się nim!"
"Kaido... Chciałam Cię przeprosić..."
No własnie... Egeusz. Jest bardzo mądrym pegazem, gdyby jej nie lubił to pewnie by go tu nie było. A widząc jego szczęście u jej boku...
Zaraz... Los rusałki?
Kaido nagle wstała.
"Zawsze bądź sobą, Raiell!" - krzyknęła do rusałki, która latała nad powierzchnią wody.
Zrozumiała?
Bah. Na pewno...

Nie można było tego powiedzieć o innych, którzy patrzyli podejrzliwie na usmiechnietą Kaido...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
trenerka
Rachel Dark



Dołączył: 21 Sty 2006
Posty: 1062
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: wydaje mi się, że Łódź

PostWysłany: Pią 18:40, 03 Lut 2006    Temat postu:

Na początku była tylko ciemność. Tak, jak zawsze, rzadko coś jej się śniło. Ale niestety tym razem to nie był po prostu sen o wielkiej ciemności, ale koszmar. I w dodatku nie była sama.
To ty!
„Miło zostać poznanym”
– w jego myśli brzmiała ironia.
Już raz się przekonałeś, że wchodzenie do mojej głowy jest dość niebezpieczne. Czy tym razem mam ci zrobić coś gorszego.
„Nie jesteś w stanie”

Założymy się. Między nimi wisiała cisza.
ŁUP!
Ktoś uderzył ją w twarz. Dość mocno. Okazało się, że statek został zniszczony, a Kaido ją ratuje. Jakoś ją wyratowała, choć była półprzytomna. Gdy tylko znalazła się na… właściwie nie wiedziała na czym. Znów pogrążyła się w ciemności. A on wciąż tam był!
”Co za walka, szkoda, że tego nie widzisz”
Zabili go?
„Jeszcze nie”
Powiedz o co ci chodzi. Nie sądzę, byś odwiedzał mój umysł tylko po to, by pogawędzić.
„Właściwie to chciałem zaproponować współpracę.”
Współpraca?! Raczej nie…
„Zastanowiłaś się nad tym?”
Chyba nie muszę odpowiadać. Dotkliwie odczułeś odpowiedź na to pytanie.
„Fakt, ale to nie znaczy, że nie zmienisz zdania.”
Nawet, jeżeli to ja mam dużą przewagę w tej materii. Nie masz zielonego pojęcia jak mnie zdobyć.

Nastała cisza. Rozmówca wyraźnie nie wiedział co odpowiedzieć.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum NEOPETS Strona Główna -> RPG Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 14, 15, 16 ... 50, 51, 52  Następny
Strona 15 z 52

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin