Forum NEOPETS Strona Główna NEOPETS
Forum gildii Twierdza Chaosu - ale zapraszamy wszystkich! :)
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Mroczna Przygoda - oryginalny tytuł, nie ma co
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 18, 19, 20 ... 50, 51, 52  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum NEOPETS Strona Główna -> RPG
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
trenerka
Rachel Dark



Dołączył: 21 Sty 2006
Posty: 1062
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: wydaje mi się, że Łódź

PostWysłany: Wto 22:40, 07 Lut 2006    Temat postu:

Zbliżał się czas. Ten czas. To było pewne, tak samo jak fakt, że kiedyś będzie musiała zdradzić swoją historię. Historię zdrajczyni. Zdradziłam wszystkich - wytknęła sobie, a jeśli nie ja to ta druga osoba. Czy tak będzie tym razem?
Rozejrzała się. Wszyscy rzucali się śnieżkami, no poza nią. Umiejętność cichego wycofania się z pola bitwy często ratowała jej skórę. Tym razem nie miała ochoty się bawić. Ludzie się zmieniają - zauważyła - ja też. Ale nie chcę zmieniać się w ten sposób.
"Zamykasz się w sobie." - zauważył.
Masz pięć sekund, żeby wynieść się z moich myśli albo niewiele zostanie z twojego umysłu.
"Odgradzasz się od świata. Zamykasz w sobie."
Tak. Niestety to jedyny sposób, by jakoś przeżyć.
"Nieprawda."
Jedyny dla mnie.
"Jesteś wyjątkowa?"
Nie zauważyłeś
- parsknęła.
Nagle jej czaszkę przeszył ból. Prawie się przewróciła. To za wcześniej. Zbyt wcześnie. Nie teraz! Na szczęście potem nie było już żadnych ataków. Na razie nic nie mogła zrobić. Muszę po prostu uważać.
"Na co?"
Żeby przeżyć.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
VolvE-chan




Dołączył: 22 Sty 2006
Posty: 107
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Musashi

PostWysłany: Wto 22:54, 07 Lut 2006    Temat postu:

VolvE rozejrzala sie wokol. Cos zawialo i zalomotalo. Ujrzala smoka ladujacego na skale i przygladajacego sie im spokojnie. To byl wodny smok, ale... mial skrydla!!
-Skha?? -Podeszla do niego.
W obozie zapanowalo poruszenie. Wszyscy procz volvE, ktorej zdziwienie szybko minelo, a wyraz ulgi na twarzy zamaskowala nim ktokolwiek zdolalby ja zobaczyc, sie cieszyli ze szczesliwego powrotu jaszczura. Ten skromnie dlubal pazurem w skale. Nikt nie wiedzial jak mu sie udalo zdobyc skrzydla. Za to zrobil sie znacznie mniejszy i słabszy co VolvE łaskawie przyuwazyła i raczyla mu objasnic z kwaśną miną i usiadła z powrotem przy ognisku. Nie miala chumoru. Znowu rozmyslala o smoczej przyjaciolce.
Nagle wszyscy poczuli powiew. To smok Dama lądował, a na grzbiecie miał Dama i... *
-Raqee!! -Wrzasnela VolvE przez lzy i podbiegla do smoka.
Smoczyca byla wyczerpana, ale zywa. VolvE pomogla Damowi zdjac z grzbietu błękitnego smoka nieprzytomną Raqee i... rzuciła się na szyję oszołomionemu Damowi.** Ten spojrzal na te nieczula zazwyczaj postac zdziwiony, a ona pocalowala go w policzek*** i z radosnym rykiem podbiegla do smoczycy. Ta otworzyla lekko oczy. Byla oslabiona, ale gdy zobaczyla demonice pochylajaca sie nad nia wydala radosny ryk i wstala na nogi. Zablyslo oslepiajace, zlote swiatlo wydobywajace sie od smoczycy, ktore po chwili zgaslo, choc na jej idealnie czarnych luskach wciaz widac bylo zloty przeblysk i byla juz duzo zdrowsza niz przed chwila. VolvE trzymala Raqee za szyje, a ta przygladala sie zaniepokojona jej ranom i oku. Reszta druzyny nie widziala jeszcze VolvE tak szczesliwej.

-----------------------------------------------------------------------------------------------
*Ten wątek wciąż mi się nie podoba :/
** Ta jasne... Ciag dalszy powinien byc skasowany, a zamiast niego napisane: "VolvE wyjela miecz i dzgnela Dama w noge, odskoczyla i przejechala mu po brzuchu. Krew sie polala i na koniec odciela mu lep" xD
***Fe!! x/


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sasani




Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 177
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków

PostWysłany: Śro 8:16, 08 Lut 2006    Temat postu:

Sasani nagle dostała śnieżną kulką w głowę. Ulepiła więc wielką kulę ze śniegu i odrzuciła z powrotem. Bitwa na śnieżki trwała. W czasie zabawy demonica nie zauważyła że Móri zniknął. Rzucając sięśniegiem bawiła się doskonale. I nagle..... Sasani nie zauważyła co się stało, bo właśie wycierała śnieg z twarzy, ale po chwili do niej to doszło. Skha.... spadł. Obóz osłupiał. Po dłuższej chwili zobaczyli Lewiatana dziwnie zmienionego. Był mniejszy, ale.... miał skrzydła! Na koniec w dodatku usłyszała wesoły wrzask VolvE : "Raqee!". Demonica uśmiechnęła się. Po chwili podszedł do niej Móri z triumfalnym uśmiechem na pyszczku.
"Jeśli ty też masz jakąś nowinę to chyba umręz nadmiaru wrażeń" zaśmiała się. Móri przechylił pyszczek.
Nie musimy obawiać się już Glarice. Przez przypadek wypiła truciznę.
"A antidotum? Przecież miała!"
Nie.... ty je masz, zapomniałaś?
Sasani po chwili wyciągnęła małą buteleczkę, odtrutkę na wszelkie trucizny. Mimowolnie na jej twarzy pojawił się uśmiech ulgi. O tak, teraz to już była dawna Sasani.....


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dracia
Cień



Dołączył: 21 Sty 2006
Posty: 351
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z Gildii

PostWysłany: Śro 12:11, 08 Lut 2006    Temat postu:

Na szczęście Leviatan wrócił....Był teraz o wiele ładniejszy- wyglądał teraz jak porządny smok.
Pdeszła do niego.
"Skha?"
"O co chodzi?"
"Myślę,że muszę ci coś powiedzieć. Pamiętasz, jak moja ciotka mówiła o Północnym?"
"Kto to jest?"
"Cień Północy najpotężniejszy ze smoków cienia...Chociaż jest całkiem młody."
"No i....?"
"Słszałeś tamten ryk? Wzywał wszyskie smoki cienia. Coś rozpleniło się w krainach północnych.Coś złego. W dodatku, gdy walczyliśmy na śnieżki, nawiązał ze mną kontakt telepatyczny...Mówił,że nasza grupa jest bardzo ważna,i że jego, i nasze cele są takie same..."
"Interesujące..."
"Nie wytłumaczył mi wszystkiego, i obiecał będzie czekał nan nas za górami..."
"To wszysko?"
"Tak."
Dracia odeszła na pewną odległość i staneła przy ognisku.
Dlaczego ja?
Sama nie wiedziła dlaczego, ale czuła się bardzo samotna.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kaido
White Tiger Youkai



Dołączył: 21 Sty 2006
Posty: 1143
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Imperium Agatejskie

PostWysłany: Śro 17:34, 08 Lut 2006    Temat postu:

Kaido nie mogła przepuścić okazji, by się porządnie wyładować - rzucała śnieżkami tak mocno, że Luthien mało nie upadła. Była zła i nie wiedziała, dlaczego...
Dopiero po chwili zauważyła, że VolvE osunęła się na śnieg u jej boku. Wykrzywiła twarz w grymasie bólu. Kaido stanęła tak, żeby wszystkie snieżki trafiały w jej plecy a nie w VolvE i pomogła jej wstać.
Nagle usłyszała ryk, który stopniowo cichł... odwróciła głowę i zauważyła ogromny brak w krajobrazie w postaci Leviathana... Usłyszała także ledwie dosłyszalny plusk... I wtedy jej serce zaczeło normalnie pracować. Odetchnęła z ulgą, spogladając w czeluści wąwozu. Kaido usmiechnęła się do siebie.
Do czego to doszło... Boję się o Ciebie, gadzino
Już miała odejść, gdy usłyszała potężny łopot z dna przepaści. Wychyliła się jeszcze bardziej i czekała...
Czekała...
WHOOOM!
Nad jej głową śmignął piękny, skrzydlaty smok.
Skrzydlaty?
Smok przeleciał nad polem "walki" i spoczął na skale po drugiej stronie. Wtedy Kaido wyczuła znany jej juz zapach i aurę...
"Skha!" - wrzasnęła. Smok odwrócił ku niej głowę.
"Jak... jak dobrze znowu cię widzieć!" - krzyknęła z lekkim uśmiechem.
Skha skłonił nieznacznie głowę.
"Raqee!!" - wrzasnęła VolvE. Kaido patrzyła wzruszona, jak demonica podbiega do smoczycy i rzuca jej się zapłakana na szyję. Jeszcze nigdy nie była tak szczęśliwa.
Nie będę im przeszkadzać... Potem jej to powiem...
Kaido, korzystając z tego, że wszyscy cieszyli sie z powrotu Raqee i przemiany Skha, oddalała się od obozu. Po drodze minęła smutną Dracię.
"Hej hej... cokolwiek to jest, nie zasługuje na twój smutek"
Dracia uśmiechnęła się lekko.

Kaido pobiegła przed siebie. Wypadła spomiędzy drzew i ujrzała ogromną półkę skalną, na środku której leżał wielki głaz oblepiony śniegiem.
Czy to tutaj?
Obeszła skałę i zgarnęła śnieg z jej pionowej ściany. Patrzyła teraz na dwie głębokie bruzdy ułożone w literę X. Przebiegła palcami po znaku.
Nie wierzyła, że znowu tutaj jest. Wskoczyła na czubek skały i patrząc na przepiękny krajobraz rozpościerający się wokół niej zaczęła wspominać...

*****
Kaido stała w tym samym miejscu - na czubku skały, na wielkiej półce, z której widać było niemalże całą krainę.
Stała w swoim ulubionym miejscu.
Wokół było cicho i spokojnie. Wokół Kaido pojawiały sie co chwila obłoczki pary - tego dnia było wyjątkowo zimno.
Nagle spokój zmąciła mała, niepozorna garstka śniegu...
ŁUP!
-"Ayiani! Na bogów, przysięgam, że kiedyś..." - zaczęła Kaido, wycierając śnieg z twarzy i parskając.
-"No co? No co? Co mi zrobi Tygrysiątko?"
Rozbawiony głos należał do postaci, która wyskoczyła zza drzewa. Był to wilczy demon w wieku około 17 lat:


W ręku trzymał kolejną śnieżkę. Tym razem Kaido była gotowa do uniku.
-"Nie przeszkadzaj mi!" - krzyknęła, nie do końca groźnie, jak chciała. Ayiani wykonał jeden ze swoich powalających, czarujących uśmiechów, na widok których Kaido zwykle wybuchała śmiechem.
-"A co niby robisz, Tygrysiątko? Bo ja widzę, że stoisz bezczynnie na tym kamieniu i ..."
-"Myślę."
-"Ohoho, to naprawdę coś! Który to już raz? Czwarty? Jestem pod wrażeniem!"
-"Bardzo śmieszne... Lepiej chodź tutaj."
Ayiani zwinnym susem wskoczył na skałę i zauważył coś nowego
-"Co to jest?" - spytał, wskazując złoty wisior na szyi Kaido.
-"Dostałam dziś rano od dziadka. Nie do końca wiem jednak, co... NIE!" - powiedziała stanowczo, widząc zbliżającą sie rekę Ayianiego. "To jest bezcenne!" - dodała, chowając szybko amulet za kołnierz.
-"Daj spokój, przecież chcę tylko zobaczyć!"
-"Tak jak moją włócznię?"
-"Przecież oddałem!"
-"Po czterech godzinach szalonej ganianiny! I musiałam złożyć przysięgę, że... jak to było? Zaręczam, że ten nędzny kijek nie równa sie w żadnym stopniu ze wspaniałym mieczem Ayianiego"...
-"No tak..." - odparł Ayiani, szczerząc kły w uśmiechu... "Zapomniałem..."
Urwał, widząc niepokój na twarzy Kaido.
-"Heej... co jest? Czy jestem aż taki nudny, że..."
-"Boję się, Ayiani"
-"Czego?" - spytał, patrząc podejrzliwie na swoją towarzyszkę.
-"Spójrz tam. Co widzisz?" - Kaido wciąż patrzyła w dal.
-"No... widzę twoją wioskę... zaraz obok mój las... O! A tam najlepiej biorą ryby i..."
-"Nie tutaj. O tam!" - powiedziała Kaido, po czym obróciła mu głowę we właściwym kierunku.
-"Oo..."
Ayiani dopiero teraz zauwazył zachodzące słońce barwy krwistej czerwieni, które zawisło złowieszczo nad wioską Kaido.
-"Czy to już?" - wyszeptała przestraszona.
-"Co? Ten twój Czas Końca i Początku? Sam zaczynam się już bać..."
Ayiani zeskoczył ze skały. Kaido uczyniła to samo.
-"Kaido, myślisz, że przeżyję?"
-"Cooo?" - Kaido wstrząsnęło. "Nawet tak nie mów!"
-"No wiesz... skoro zbliza się ten czas, o którym mówił twój dziadek, i mój ojciec... To będzie coś strasznego!"
Kaido podeszła do niego i spojrzała mu głęboko w oczy.
-"Nie oddam cię tak łatwo. Cokolwiek by to było. A jak będzie trzeba, to..."
Zamachnęła się i z całej siły rzuciła wlócznią w skałę. Broń wbiła się w nią z łatwością.
-"Tygrysiątko, nie poznaje cię!" - Ayiani wybuchnął śmiechem. Podszedł do skały i wyciągnął z niej włócznię. Dobył miecza i zrobił nim niemal identyczną bruzdę wpoprzek pierwszej.
-"Co to, jakieś przymierze?" - spytała Kaido.
-"Czemu nie? teraz jeszcze tylko upolujemy królika, rozetniemy jego serce na siedem części i ..." - zażartował.
-"Jesteś chory!" - Kaido zaśmiała się.
-"Może... ale mi z tym dobrze!" - Ayiani wyszczerzył kły i wyciagnął dłoń.
-"Nie damy się?"
-"Nie damy się!" - Kaido rzuciła mu sie na szyję.
Przez chwilę stali tak w milczeniu, w końcu Ayiani przerwał ciszę.
-"Ach! Zapomniałem o czymś..."
Nagle przewrócił Kaido i wytarzał ją porządnie w śniegu.
-"Oberwiesz... za to!" - wykrztusiła, parskając radośnie.
Po czym puścili się pędem po zboczu góry...

****
Kaido poczuła na swoim ramieniu delikatną dłoń.
-"Hej... wszystko w porządku?"
Rozpoznała głos VolvE.
-"Tak... Wspominałam sobie..."
-" O tak, wspomnienia bolą. A przynajmniej te najpiękniejsze" - powiedziała VolvE, widząc smutek na twarzy Kaido.
-"Czy... czy w twoich najpiękniejszych wspomnieniech jest Raqee?"
-"Jeszcze się pytasz? - odpowiedziała demonica, puszczając do niej oko.
VolvE objęła ją ramieniem i powoli wracały do obozu. Przez całą tę drogę Kaido wyrażała swoją radość z powrotu Raqee i widoku uśmiechu na twarzy VolvE - czegoś, na co Kaido czekała od dawna.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
domka191
Leśny Elf



Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 811
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 18:11, 08 Lut 2006    Temat postu:

Cenedess wytarła śnieg z twarzy. Nie zdążyła nawet powiedzieć, co o tym myśli, bo w tym momencie rozległ się krzyk, ryk i jednym okiem Cenedess zobaczyła Skha, który spadał w przepaść...
***
Sama nie wiedziała czemu tak się tym przejęła. Gdy zobaczyła, jak smok spada w dół, coraz szybciej i szybciej, zrobiło jej się...smutno. Czyżby przywiązała się do tych, z którymi podróżowała dopiero od kilku dni?... Na szczęście Skha był już znów przy nich - w nowej postaci.
"Teraz ładniej wygląda."
Powróciła też Raqee - ranna i zmęczona, ale..była. VolvE była wniebowzięta. Jednym słowem, wszystko było świetnie.
A Cenedess nie lubiła, gdy wszystko było świetnie.
Parę setek lat życia nauczyło ją, że zdarzenia układają się kontrastowo. Im lepiej jest teraz, tym gorzej będzie jutro.
I ten ryk...co on oznaczał? Co za stworzenie go wydało?
Zazwyczaj Cenedess rozumiała wszystkie zwierzęta, ale to nie było zwierzę w dokładnym tego słowa znaczeniu.
Więc co?
***
Patrzyła na kołyszący się ogon Kaido, tak naprawdę go nie widziała. Myślała o tym, jak przeprawią się przez góry. Skha, Raqee, Egeusz, ludzie, wampiry, rusałki i elfy - oni wszyscy zrobią to bez trudu. Ale konie...Pogłaskała Anariona po pysku.
- Jeśli czegos nie wymyślimy, chyba będę cię musiała odesłać do tamtej rybackiej wioski... Nie wiem jak dasz sobie radę w górach.- westchnęła.
Anarion zarżał cicho.
W gruncie rzeczy Cenedess wiedziała, że jeśli go odeśle do wioski, prawdopodobnie go juz nie ujrzy.
***
- Hej, może lepiej już ruszajmy? - krzyknęła Martensita do Skha, który tylko kiwnął głową. - Mówiłam wcześniej, to nie. Nie słuchają. - mruknęła pod nosem.
Cenedess uśmiechnęła się. Zebrała resztki śniadania do torby i wsiadła na siodło.
Anarion rwał się do biegu.
- Hej, nie możesz teraz biec, bo inni nie nadążą.
Ale koń nie słuchał. Pobiegł gościńcem.
"W sumie może dobrze. Trochę ich wyprzedzę i może znajdę jakiś sposób, żeby przedostać się przez góry..."
- Słuchajcie, spotkamy się u podnóży gór! Będę czekała a tymczasem...- zagłuszyła ją odległość.
- Ty niedobry koniu...- zaśmiała się do Anariona.
Po chwili wiatr śmigał jej w uszach, zagłuszając wszystko inne.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
trenerka
Rachel Dark



Dołączył: 21 Sty 2006
Posty: 1062
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: wydaje mi się, że Łódź

PostWysłany: Śro 18:39, 08 Lut 2006    Temat postu:

Ten ryk.
Co ty planujesz?
„Przecież wiesz, nie udawaj, wyciągnęłaś to ze mnie.”
Ty wzywasz, ty…
„Zło rozplenia się na północy. Trzeba je powstrzymać.”
Nie bredź, nie jesteś instytucją charytatywną. Zyskasz na tym, jeśli to zło zostanie pokonane.
„Wszyscy zyskają.”
Zysk polega na tym, że jeden zyskuje, a drugi traci. Nie można zadowolić wszystkich.
„Fakt, będą przegrani.”
W każdym konflikcie są przynajmniej trzy strony. Przegrana, ta która zrealizowała połowę zamierzeń i ta, która wygrała. Zwykle wygrywa ta sama strona.
„Jaka?”
Śmierć. Teraz będzie tak samo. Prawdziwym zwycięzcą będzie śmierć. Zostaną tylko przegrani i ci, którym nie udało się osiągnąć pełnego sukcesu.
„Czasami twoja inteligencja mnie przeraża.”
To nie tylko inteligencja, to zasady, wpojono mi ich bardzo wiele.
„Może zbyt wiele.”

Nie odpowiedziała, zbyt zajęta była myśleniem czy to prawda.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
VolvE-chan




Dołączył: 22 Sty 2006
Posty: 107
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Musashi

PostWysłany: Śro 18:50, 08 Lut 2006    Temat postu:

VolvE wyrwala z zamyslenia Kaido i wracały razem do obozowiska. Dziewczyna rozmyslala. "Co sie ze mna dzieje? Kaido to demon, a ja nie lubie innych demonow przeciez. Zle wspomnienia... Zapomniane dziecinstwo. Wszystko wraca przy nich. Nie... Ja jej przeciez nie lubie, tylko podruzojemy razem, wiec to normalne ze kazdy martwi sie o kazdego." Jednak mogla klocic sie z innymi, ale wojny o racje nie wygra sama z soba. Wiedziala ze sie zmienia. "No dobra, poddaje sie" Pomyslala do siebie. Nagle stanela jak wryte. Tygrysica spojrzala na nia zdziwiona. VolvE uslyszala szum. Cichy szum, jakby gdzies plynela woda, mala woda. Rozejrzala sie... tak poznala to miejsce. Byla tu kiedys. Dawno, bardzo dawno. Ale pamietala jakby to bylo dzis. Zerwala sie i ruszyla bardzo szybkim i zwinnym biegiem. Kaido, jako tygrysi demon mogla spokojnie dorownac jej szybkoscia i gracja i pobiegla za nia. Nie wiedziala co sie stalo. VolvE biegla i myslala "Nie, to niemozliwe... Czy to..." Tak, to musialo byc miejsce ktore pamietala. Dobiegly do strumyczka. Woda w nim byla krystalicznie czysta.
-Jeester -Rzekla cicho
-Co? -Zapytala Kaido. Chociaz urodzila sie i wychowala w tym miejscu nie pamietala tu zadnego strumyczka. Na niebie zblizal sie czarny ksztalt ze zlota poswiata. VolvE spojrzala w gore.
-Wiec tez to zauwazyla -Rzekla troche rozbawiona.
Z nieba zleciala Raqee, spojrzala w czysta wode.
Smoczyca ryknela cicho.
-Tak, pamietam. -Demonica pogladzila ja po czole schylonym do wody i zwróciła się do Kaido. -Czy tędy nie przechodził przypadkiem tak zwany Niszczyciel, niosacy za soba zawsze mroz i smierc?
Tygrysice zamurowalo. "Skad ona wie?" Pomyslala i otworzyla usta zdumiona.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dracia
Cień



Dołączył: 21 Sty 2006
Posty: 351
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z Gildii

PostWysłany: Śro 19:36, 08 Lut 2006    Temat postu:

Dracia patrzyła się na płomienie.
Dlaczego ja? Dlaczego, dlaczego, dlaczego?!?Dalczego ja jestem tutaj, a nie w jakiejś przytulnej gospodzie?
"Dalczego oni..."
O co ci chodzi?
"Pomyśl co oni tu-UWAŻAJ!"
Więż telepatyczna z Cieniem urwała się jak ucięta nożem. Zamiast niej pojawiła się inna. Istota po drugiej stronie była potężna, i wcale nie chciała rozmawiać. Chciała wydobyć z Dracii wszystki informacje i zniszczyć jej umysł.
Dracia nie potrafiła nawiązać z innymi istotami więzi, ale mogła sprawić, by to coś, co siedzi po drugiej stronie pożałowało swojego czynu. Po prostu przesyłała najwięcej swojej mocy na drugą stron. Z tego co wiedziała, to naprawdę bolało.
Trzeba będzie wiele energii...
Skupiła się...Na powierzchnie jej skóry zatańczyły czarne płomienie. Bransoleta z Umbrą zawibrowała i rozsypała się w pył.
Istota po drugiej stronie zawyła, i więź została przerwana.Ogień otaczający Dracię znikł. Pół-smoczyca zachwiała się, ale nie upadła.
Reszta drużyny patrzyła na nią w osłupieniu.Nastała chwila milczenia.
W końcu zaostała przerwana, ponieważ Dracia spojrzała na swój nadgarstek.
"A niech to! Umbra...Jaka szkoda..."


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sasani




Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 177
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków

PostWysłany: Śro 20:51, 08 Lut 2006    Temat postu:

Sasani zaczęła lepić z Mórim bałwana-olbrzyma. Kilka osób się dołączyło. Na kilka osób bałwan się przewrócił. Było dużo śmiechu, bo przecież nie wiadomo kiedy w dzisiejszych czasach kolejna okazja się nadaży. Demonica oparła się o najbliższe drzewo.
"Zastanawiające, jak dużo osób ma stąd wspomnienia" pomyslała widząc na wzgórzu zamyśloną Kaido. Nagle wielka śnieżka trafiła ją w twarz.
"Nie wiedziałam że koty umieją rzucać śnieżkami" zaśmiała się.
No to teraz wiesz odpowiedział Móri. Razem pobiegli nad mały strumyczek. Po chwili Sasani była cała mokra od wody, którą rozpryskiwał Móri.
"Myślałam że koty nie lubią wody" pomyślała i rzuciła szybkie zaklęcie sprawiające że się osuszyła. Złapała Móriego.
"No, teraz do reszty, i to już" powiedziała. Móri się wyrywał i szarpał, ale ze śmiechem. Po chwili znaleźli się przy reszcie....



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ell_postritee
Zdradliwa rusałka



Dołączył: 23 Sty 2006
Posty: 186
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Baza PonySport

PostWysłany: Czw 10:56, 09 Lut 2006    Temat postu:

Raiell stałą i patrzyła na Skhę. Nie czuła nic - zazrości, smutku, radości, nie czuła, żeby był majestatyczny, piękny. Był, i tyle. Jak Kaido, jak Sasani, jak Dam, jak inni. Nie jak Egeusz. Mysl o pegazie zaprowadziła ja do rozmyślań innego rodzaju; Jest tutaj wiele koni, bez skrzydeł, bez magicznych rogów. Phe, zresztą dobrze że nie ma jednorożców. No, i nawet dzik jest, ale dzik przejdzie przez góry. Teraz problemem są konie. Skupmy się. Egeusz nie jest silny, więc nie uniesie ich. - zaśmiała się ze swojej myśli ... - Ale ma skrzydła, jest magiczny. I może udzielić tego daru innym. - z radością popędziłą do Skha i przedstawiła mu pomysł, potem wbiegła do szałasu i zrobiła to samo. Wiedziała, że rozwiązała kolejny problem. Teraz trzeba było znaleźć proste przejście przez góry.
Wsiadła na Egeusza, cmokajając go w pysk i ruszyli. Znaleźli tylko małą przełęcz, przez którą trudno by było przejść, bo była bardzo wyboista, raz stroma a raz pod górę. Niemiła i nieprzyjemna. Wylądowali u zbocza pewnej góry... ...no tak. Przed nimi stały olbrzymie, zelazne wrota, lekk uchylone. Raiell siegnęła do kieszeni po sztylet. Z "wnętrza" góry nie dochodziły żadne odgłosy. Inni mają sztylety, ja, z pegaza, muszę mieć łuk. - pomysłała. Nie chciała ryzykować, więc wróciła do obozu i postanowiła, że powie im o tym, kiedy nastąpi odpowiednia chwila. Pokelepała rumaka po szyi z naprawdę wielką miłością i wrócili do szałasu. Czas na odpoczynek - pomyśleli oboj. Pegaz poszedł na pobliską łąkę ze zwykłymi końmi, gdzie przedstawił im plan. Szkoda, że ktoś już odjechał na jednym z wierzchowców. "Skrzydła są naprawdę fajne" - powiedział Gutek.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kaido
White Tiger Youkai



Dołączył: 21 Sty 2006
Posty: 1143
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Imperium Agatejskie

PostWysłany: Czw 13:54, 09 Lut 2006    Temat postu:

Kaido stała z lekko otwartymi ustami. Zastygła w dziwnej pozie po słowach VolvE.
Skąd ona wie?...
Cofnęła się lekko, po czym westchnęła głośno i zwiesiła głowę.
"Tak... to był on..." - zaczęła cicho. Poruszała ustami, ale nie wydobywał się z nich żaden dźwięk.
No dalej... To boli, ale wytrzymaj...
"Drań rzeczywiście tędy przechodził. I nie omieszkał rozerwać się nieco po drodze!" - zaczęła śmielej.
VolvE zrobiła zdziwoną minę.
Wiedziałam, że kiedyś to zrobię...
Kaido usiadła przed pochyloną VolvE i gestem skłoniła ją do zrobienia tego samego. Jeszcze raz westchnęła.
"Bo widzisz,..." - zaczęła.
Przez następną godzinę opowiedziała jej swoją historię. Wszystko i dokładnie. Mówiła o swojej rodzinie, o Ayianim, o czasie Końca i Początku, o jej "wizji" i o tej jednej zimowej nocy, która zmieniła wszystko. Opowiedziała VolvE, jak postanowiła zrobic wszystko, by się zemścić, jak poszła za aurą Skha i jak postanowiła przyłączyć się do drużyny wiedząc, że to spotkanie nie jest przypadkowe. Ta rozmowa sprawiła, że zrobiło jej się lżej.
"I... ja wiem, że będzie trudo, ale postaram się nie zmarnować tej szansy, którą dał mi Ayiani... a przecież jeszcze obiecałam Ci pomóc i dotrzymam słowa" - Uśmiechnęła się do VolvE.
Po skończeniu opowieści wstała i pokazała VolvE małą przestrzeń między górami majaczącą w oddali. VolvE nie uwierzyła, że kiedyś stała tu wioska - wprawdzie dostrzegła chaty, były one jednak niemalże zrównane z ziemią i pokryte śniegiem.
Nagle usłyszały rozpaczliwe wycie i na szczycie sąsiedniej góry ujrzały ogromnego wilka.

"Tak jest od czasu, gdy..." Zaczęła Kaido, ale urwała. Skorzystała z tego, że VolvE wpatrywała się w wilka i ukradkiem otarła rękawem łzy.
Ciszę przerwało radosne rżenie konia Luthien, który wparował w strumyk. Klacz z dumą dreptała w stronę dziewczyn, prezentując...
"Skrzydła? Ty masz..." - wykrzyknęła Kaido. Zauważyła Egeusza, który szedł za klaczą, najwyraźniej uradowany.
Kaido zagwizdała cicho w podziwie i pochwaliła Egeusza.
"Teraz bez trudu przeprawisz się przez góry, co?" - spytała wierzchowca, który próbował złapać ją czule za ucho. Klacz była najwyraźniej zazdrosna o Kaido, która świetnie bawiła się w towarzystwie Egeusza i postanowiła nie być gorsza.
"Z tego wszystkiego zapomniałam... Skąd wiedziałaś, że był tu Niszczyciel?" - Kaido podeszła do VolvE, która głaskała Raqee po grzbiecie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
domka191
Leśny Elf



Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 811
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 19:47, 09 Lut 2006    Temat postu:

Cenedess dotarła pod górę po zaledwie godzinie szybkiej jazdy.
"Myślałam, że do gór jest dalej..."
Z tego miejsca zbocza były niewyobrażalnie ogromne.
Elfka westchnęła.
- Widzisz, An, tu jest fedur pogrzebany.
Zbocza nie były strome mniej więcej do wysokości dwudziestu metrów. Potem zaczynały się skały i kamienie.
Jedynie daleko po lewej stronie Cenedess zauważyła zbocze prawie pionowe, bez żadnych występów skalnych. Podążyła tam. Spodziewała się zbaczyć jakieś wrota, jamę, jaskinię, może jeszcze coś innego.
Ale nie było nic.
Mimo to, Cenedess wciąż wpatrywała się w gładką skałę. Niemal bezwiednie zsiadła z wierzchowca i zaczęła przesuwać po kamieniu ręce.
Nic.
Spróbowała rzucić zaklęcie pokazujące rzeczy niewidzialne, ale bez skutku. Wyglądało na to, że to zwykła skała...tylko czemu była taka idealnie gładka? Czyżby spadał tu kiedyś wielki wodospad? Nieee...
- Tu nic nie ma, mój drogi, chodźmy. - Anarion jednak nie ruszył się z miejsca.
- Nie? No dobra, poczekaj jeszcze chwilę.
Anarion podniósł coś zębami z ziemi i trącił tym rękę elfki.
- Auu! Co ty robisz? - ciernista gałązka wbiła się w palec Cenedess i na ziemię spadła pojedyncza kropla krwi. Przez chwilę dziewczyna patrzyła osłupiała na białego konia, a potem na jej twarzy pojawił się wyraz zrozumienia.
- Myslisz?...
Przesunęła krwawiącym palcem po ścianie. W tym momencie rozległ się huk i ściana pękła na dwoje; potem szpara zaczęła się poszerzać. Z góry spadały kamienie.
- Co ja najlepszego zrobiłam!
Cenedess wsiadła szybko na siodło i zaczęła poganiać Anariona.
Kamienie wciąż się za nimi sypały, odbijając się od powierzchni zbocza.
- Szybciej, szybciej, to miejsce jest jakieś dziwne...- szeptała elfka gorączkowo do równie przerażonego zwierzęcia.
Nie wiedząc nawet kiedy, znaleźli się znowu na gościńcu.
Po godzinie znaleźli się w grupie. Cenedess kątem oka zobaczyła Egeusza z drugim skrzydlatym koniem, który wyglądał znajomo. Anarion podbiegł do nich truchtem.
Martensita i Skha zauważyli dziwną minę Cenedess. Podeszli (lub podfrunęli :D) do niej, by spytać co się stało.
Elfka opowiedziała im o dziwnych górach.
Wysłuchawszy jej krótkiego sprawozdania Martensita i Skha popatrzyli na siebie. A potem smok powiedział:
- Dziwne muszą to być góry, że otwierają przejście tylko dla tych, którzy złożą im krwawą ofiarę...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ell_postritee
Zdradliwa rusałka



Dołączył: 23 Sty 2006
Posty: 186
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Baza PonySport

PostWysłany: Czw 21:12, 09 Lut 2006    Temat postu:

Raiell ułożyła się na swojej macie. "Kaido, obudź mnie... za godzinę?" - straciła poczucie czasu przez te podróż, więc zamilka na chwilę - "Dobra, jak będziemy się pakować do 'wyjścia'" - i zasnęła. Trzeba będzie im powiedzieć o tych wrotach. Zdążyła pomyśleć nim całkiem pogrążyła się w marzeniach sennych...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
trenerka
Rachel Dark



Dołączył: 21 Sty 2006
Posty: 1062
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: wydaje mi się, że Łódź

PostWysłany: Pią 20:56, 10 Lut 2006    Temat postu:

To było nagłe, jednak w jakiś mentalny sposób – przewidziane. Od dawna wiedziała, że kiedyś to się stanie, ale nie wyobrażała sobie, że to będzie miało taki przebieg. Nagle Dracia zachwiała się lekko. Ona zaś zrozumiała o co chodzi. On nadszedł. Zanim zdążyła ustawić swoją pułapkę Dracia zapłonęła, a jej bransoletka po prostu zmieniła się w kupkę pyłu. Nim dziewczyna zdążyła coś zrobić kontakt się urwał. Popatrzyła na Dracię lekko smutnym wzrokiem. Metoda prymitywna, ale skuteczna. Żal było tylko bransoletki.
O co tu chodzi?
Cisza. Najwyraźniej atak zerwał kontakt z Cieniem. Wreszcie chwila spokoju.
Kiedyś jej umysł był jej jedyną kryjówką, a teraz zmienia się w kawiarnię! Ze złością kopnęła jakiś kamień, który niesiony odrzutem trafił w jakiegoś zająca. Podeszła do zdobyczy. Może się przydać. Usiadła na uboczu, gdzie przy pomocy paru narzędzi uzyskała jak najwięcej mogła z niego. Mięso i jego inne jadalne części zostały przerobione na prowiant, skóra wisiała gałęzi susząc się, niestety jeśli zamierzali się zagłębić w góry musiała odłożyć zrobienie sobie jakiejś gustownej mufki lub czegoś bardziej w jej stylu, a krew…
Krew leżała w dużej butelce obłożona zaklęciem sprawiającym, że nie wysychała. Tak, krew była szczególnie cenna. Uśmiechnęła się. Teraz przynajmniej ma plan awaryjny.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum NEOPETS Strona Główna -> RPG Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 18, 19, 20 ... 50, 51, 52  Następny
Strona 19 z 52

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin