Forum NEOPETS Strona Główna NEOPETS
Forum gildii Twierdza Chaosu - ale zapraszamy wszystkich! :)
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Życie codzienne in Twierdza Chaosu
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 9, 10, 11  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum NEOPETS Strona Główna -> RPG
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
darigiana
Ta mała z ogonem



Dołączył: 30 Mar 2006
Posty: 212
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 11:39, 20 Kwi 2006    Temat postu:

No tak... Post wycięty, jak się w sobie zbiore na tyle by to przeczytać (beznadziejny styl i powtórzenia ==) to to edytuje i wkleje z powrotem ==

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez darigiana dnia Pią 20:46, 11 Maj 2007, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
trenerka
Rachel Dark



Dołączył: 21 Sty 2006
Posty: 1062
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: wydaje mi się, że Łódź

PostWysłany: Pią 15:50, 21 Kwi 2006    Temat postu:

Siedziała w swoim pokoju opracowując plan. Serika była w twierdzy i aktualnie szalała na parterze w zachodnim skrzydle. Te miski wody przelały czarę goryczy. Od paru dni na jej głowie ciążyła tajemnica jej neopetów. Tego dnia musiała przeżyć najazd rodzinki, przytargać żarcie i części. W dodatku od rana bolała ją głowa. Wchodzenie na schody niewątpliwie poprawiło jej humor, a miski...
Teraz opracowała plan. Marinia miała obiekcje, gdyż jej rola był niezbyt miła, ale po całym dniu jej właścicielka była w takim stanie, że obiekcje szybko isę skończyły.
-To jest obrzydliwe - stwierdziła w końcu.
-Wiem. jak mój nastrój.
Serika była tam gdzie powinna i aktualnie atakowała jakiegoś nowego rezydenta. Nadała sygnał Marini po czym ruszyła do ataku.
Dzięki systemowi kamer wiedziała, gdzie na czas lanego poniedziałku Serika założyła bazę. Miała tam dostęp do wody, naczynia i parasolki.
Wypadła zza korytarza dzierżąc w rękachu naczynia z wodą.
-A kuku!
Serika spojrzała z lekkim przerażeniem. Skończył się jej zapas wody. Niewiele myśląc ruszyła naprzód prosto do bazy. Idealnie!
-W twoją pułapkę chyba wpadła ryba, ale musisz uważać, bo niektóre ryby...
Serika dopadła do stołu i chwyciła parasolkę. Rzuciłam w nią miskami.
-...wydzielają śluz.
Serika zasłoniła się przed wodą, ale po chwili zdała sobie sprawę, że...
-Fuuj!!!
Marinia podmieniła parasolki i Serika trzymała aktualnie w ręku pokrytą czymś co przypominało wydzielinę z nosa parasolkę.
Serika chciała coś powiedzieć, ale w tym momencie dobiegł ich odgłos tłuczonego szkła. Obie pobiegły w tamtą stronę (Serika wciąż trzymała parasolkę w ręku).
-Złodziej!
Dobiegli do pokoju, w którym to się zdarzyło. Ktoś najwyraźniej bawił się w Tarzana, a tym kimś była Freya.
Wszyscy wokół się śmiali. Doprawdy, ten dzień zakończył się bardzo dziwnie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
volve
Gość






PostWysłany: Sob 20:27, 22 Kwi 2006    Temat postu:

Pozwólcie że troche sie cofne w czasie
VolvE siedziała przy stole z Kaido i chrupała coś co było raczej czekoladowe, a wyglądało na wielką kanapkę z nutella, tylko zamiast chleba byly chyba cale tabliczki czekolady.
Kaido patrzyla zdziwiona ze jej jeszcze nie zamdlilo od nadmiaru slodyczy, ale ta zzarla cala "kanapke" i siegnela po nastepne "cos". To byl wielki plat miesa, dobrze wypieczona karkowka. Kaido patrzyla na nia dziwnie. Czekolada i karkowka... bleee.
-No co? -Zareagowala volve na pytajacy wzrok przyjaciolki -Uwielbiam czekolade i uwielbiam mieso.*
Nagle spojrzala w bok na oslizglego slorga wspinajacego sie jej po nogawce i jedno pstrykniecie i slorga juz nie bbylo. Gdy VolvE sie odwrocila, zauwazyla ze Kaido wpatruje sie z przerazeniem w... Aaaaaaaaaaa!! Pająka giganta!
-Zabierz tego gada!! Nie cierpie gadów -Wrzasnela i zamknela oczy z obrzydzenia.
Po chwili jednak otworzyla, bo uslyszala cichy swist, a gdy zobaczyla sztylet kaido sterczacy w obrzydliwym cielsku pajaka, zemdlala. Kaido zarzucila ja na plecy i mruczac o nowej teorii pochodzenia pajakow** zanosla do pokoju.

************************************************

VolvE biegla jak najszybciej do slonu... nie zdążyła. Zenek_Fasola juz stal nad całkiem mokrą Dracią. Owrzeszczała słonia i przeprosiła Dracie i uciekła.

***************************************

Ein slyszala co mowi do niej Skreeke, ale nie do konca rozumiala o co mu chodzi, wiec tylko parsknela z udawanym zrozumieniem. Zgodzila sie mu pomagac, bo podobal jej sie ton jakim do niej mowil. Uciekla szybko z pomieszczenia na Slorgi, ale po chwili wrocila w towarzystwie Terintie. Ter yla wzniebowzieta widzac tyle slorgow. Kochala slorgi! Ein zostawila Terr wsrod slorgow i poszla z wielkim gryfem na lody.

*to akurat prawda
**gady xD
Powrót do góry
trenerka
Rachel Dark



Dołączył: 21 Sty 2006
Posty: 1062
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: wydaje mi się, że Łódź

PostWysłany: Śro 18:48, 26 Kwi 2006    Temat postu:

Trenerka patrzyła na honey, która wyjadała ostatnie kawałki świątecznego mazurka.
-Jeden problem z głowy - mruknęła.
-Wiem, że sytuacja nie jest ciekawa, ale błagam nie bądź taka opryskliwa! - prosiła Marinia.
-A ty byś nie była?! Wszystko spoczywa na mojej głowie, bo jestem za was formalnie odpowiedzialna! Przede wszystkim muszę coś z nim zrobić! - wskazała na smutnego Slorga w koszyku.
-Slorgy?!
-Tak! Nie moge patrzeć jak się męczy! Kinghertneo nie może się nim zajmować, a wiemy jak go uwielbia! Zresztą to nie jest zwykły Slorg!
W tym momencie poruszyłam bardzo zużyty temat dyskusyjny. Kiedy mieliśmy czas często odbywaliśmy kłótnie czy raczej dyskusje na różne tematy. Slorgy był unikatowym Slorgiem. Był mniejszy niż normalne i chyba z powodu właściciela był nadzwyczaj rozwinięty.
-Mam! - krzyknęłam.
-Co?! - spytała honey.
-Cokolwiek to jest mam nadzieję, ze to nie jest zaraźliwe! - zacytowała jedną z moich wypowiedzi Marinia.
-Zrobimy z niego dowódcę wszystkich złapanych Slorgów!
Cała reszta popatrzyła na mnie jak na idiotkę.
-Ale po co?
-Żeby miał odpowiedzialne zadanie. Wtedy nie będzie miał czasu, żeby się martwić.
-W tym świetle ten pomysł jest niezły. Jeśli odpowiednio je wytrenuje to nawet jeśli stracimy sterowność to on może nimi kierować!
Uśmiechnęłam się. Przynajmniej jeden problem został rozwiązany.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
trenerka
Rachel Dark



Dołączył: 21 Sty 2006
Posty: 1062
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: wydaje mi się, że Łódź

PostWysłany: Pon 21:02, 01 Maj 2006    Temat postu:

Wszystko działo się zdecydowanie za szybko.
-Jakieś pomysły? Według tego co mówi nasza kadra kryzysowa to on się rozwija! - stwierdziłam. Pod stwierdzeniem kadry kryzysowej miałam na myśli Kinghertneo i Manię.
-Może powinniśmy powiedzieć o tym wszystkim - zaproponowała Marinia.
-Albo chociaż szefostwu - dołączyła się honey.
Prychnęłam.
-Powiedzenie wszystkim wywoła albo panikę, albo śmiech. Szefostwo! Mai porządkuje sprawy administracyjne. Od miesiąca nie było jej w twierdzy. Freya jest zajęta swoim Lord Kass Plushie!
-A Serika?!
-Ona walczy, żeby nie zamknęli twierdzy. Musiałaś słyszeć o tym.
-To tylko pogłoski.
-To nie pogłoski, ktoś się uczepił, że ten budynek grozi zawaleniem. Według wszystkich mieszkańców to bujda, ale ten inspektor, który przeżył inspekcje robi wszystko, żeby ten budynek zburzono. Serika ciągle gdzieś lata.
-Irian.
-Pomaga Mai i Serice, kontroluje adopcje i ostatnio też się nie pojawia.
-Manga.
-Od wieków go nie widziałam. Jesteśmy sami! I nie mam pojęcia co robić! Chyba pozostaje udawanie normalności. Musimy wierzyć, że nasza brygada to powstrzyma.
Obrady zostały zakończone, a ja zła z jakiegoś powodu kopnęłam metalowe drzwi.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Freya
Lewiatan



Dołączył: 21 Sty 2006
Posty: 714
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Stare Czaple

PostWysłany: Wto 18:33, 02 Maj 2006    Temat postu:

Freya stwierdziła, że zabawa w tarzana to jednak nie jest jej specjalność. Poharatana, z pożyczoną mapą w ręku przemierzała korytarze Twierdzy.
Po drodze spotkała stadko Slorgów zawzięcie obślizgujących czyjś fotel.
Ich małe ślamazarne oczka zaiskrzyły się na moment, kiedy zobaczyły nową ofiarne swojego zielonkawego śluzu, lecz kilka eleganckich machnięć ofiarnym sztyletem w ich kierunku spowodowało nagły strach i szybki wymarsz slorgów jak najdalej od rozwścieczonej Freyi (chociaż słowo 'szybki ' nie bardzo pasuje do wielkich przerośniętych ślimaków)
- Ktoś powinien coś zrobić z tymi paskudztwami - mruczała pod nosem Freya - łażą tylko i starszą.......
- Skreeke!
- Skreeeeekeeeeee!!!!!!
- ........SKREEEKEEEEEE!!!!! Gdzie jesteś ty paskudniku?
Fioletowo-czarny Eyrie wyłonił się niepostrzeżenie z cienia.
- Wołałaś?
- Tak wołałam. Powiedz mi jak tam stoimy z gwiazdami?
- Stoimy..... na bieżąco. Wszystkie konstelacje znalezione,
- Ptaszydło wyleczyłeś?
- Hrymph.... Ten mały ognisty potwór nawet nie podziękował za moje długie godziny spędzone przy jego posłaniu.
- echh.. myślałam że ci się podobał.
- Podobał! Podobał? Wypraszam sobie. To małe paskudne pomarańczowe paskudztwo...
- .....wiesz w sumie wygląda jak miniaturowy eyrie. Pasował by do ciebie.
- ......ani mi się waż! Urghhh... on jest taki ....taki...słodki....taki nie-dariganow. Nie pasuje, absolutnie się nie zgadzam...
- Dobra, dobra. Uspokój się. Trza iść do banku wytopić trochę tej zamrożonej kasy.
- Eeeeee... a po co?
Freja zatrzymała swój marsz w kierunku pokoju i spojrzała na Skreekiego.
- Naprawdę nie wiesz?
- eeeeee.... a powinienem wiedzieć?????
- Ty naprawdę nie wiesz?
Eyrie z zakłopotanie zaczął wpartywać się w swój koniuszek ogona.
- eeeeeee.....a.... o cooo.... chodzi?
- Skreeke, przecież niedługo są urodziny Seriki -
- *gasp*!!!!!!
-..... musimy przygotować salę, pozawieszać girlandy, upiec tort i pieczonego świniaka i zamówić trunki i lody
- ... z bitą śmietaną....
- tak, tak z bitą śmietaną. I...... wypadało by posprzątać Twierdzą.
- ............................
- Tak trzeba by ją wysprzątać. Na błysk.
- ...................ale ja nie chcę....
Freya jak gdyby nie słysząc błagań Skreekego wepchnęła mu w rękę mopa (kiedy się mop w tym poście znalazł to ja nie wiem) i poklepała gryfa po plecach.
- Cieszę się że się zgłosiłeś. Dobrze. Tak trzymaj. Pozbieraj teraz wszystkie neopety jakie zdołasz dopaść i zabierajcie się za wysprzątanie Twierdzy na błysk. Wszystko ma się świecić jak psu jaj....eeeeee..... no....te......ummmm... w każdym bądź razie ma się świecić na błysk. Ruszaj już.
Frey odmaszerowała do pokoju mrucząc coś pod nosem o władzy, conculu i rozkazach.
Skreeke po po paru minutach wpatrywania sie w mopa. Wyją najnowszą neo-komurkę.
- Braksu? To ty? Słuchaj, zmaina planu. Musimy wyłapać te wszystkie, brudzące podłogi paskudne slorgi.......


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
trenerka
Rachel Dark



Dołączył: 21 Sty 2006
Posty: 1062
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: wydaje mi się, że Łódź

PostWysłany: Wto 20:19, 02 Maj 2006    Temat postu:

-Ten ptaszor był obrzydliwy.
-Wiem.
-Zapisz, nigdy nie kupować tego petpeta, chyba że wrogowi.
Marinia nabazgrała coś na kartce.
-Może popolujemy na Slorgi - zaproponowała Trenerka. - Poznasz nowych kumpli Napoleon - odwróciła się do sunącego za nimi Slorga.
Napoleon wydał z siebie jakiś dziwny odgłos radości.
Wtedy zadzwoniła komórka.
-Halo.
-Tutaj honey.
-O co chodzi?
-Slorgi znikają.
-Jak to znikają?
-Jest ich coraz mniej.
-Wiem co to znaczy! I co z tego?
-Po prostu cię informuje.
Trenerka zamyśliła się.
-Napoleon mam dla ciebie zadanie. Chcę się dowiedzieć kto rozprowadza te Slorgi. Potrzebuję szpiega, a ty najlepiej się do tego nadajesz. Chcesz iść?
Slorgy był trochę niezdecydowany, ale po chwili przytaknął.
-Idź znajdź jakąś bandę Slorgów i zabierz się z nimi. Udawaj jednego z nich. Najlepiej przygłupa.
Napoleon popatrzył z wyrzutem, ale ruszył korytarzem.
-Trenerka!
-Przepraszam. Zapomniałam o tobie honey - stwierdziłam zgodnie z prawdą.
-Mam jeszcze wiadomość od naszej brygady.
-Tak.
-To się chyba zaczyna przeobrażać, wiesz przechodzi na wyższy poziom.
-CO?!
-Oni też są zszokowani. Myśleli, że zacznie dopiero w wakacje, ale z jakiegoś powodu proces przyśpieszył. Chyba zmodyfikował swój program. Jednak coś kosztem czegoś. Brygada poszukuje jakiejś dziury danych.
-Czy poza tym, że się rozwija to jest jakaś inna działalność?
-Nie. Wciąż tylko wylogowuje. Według brygady ma większe możliwości, więc albo nie zna swoich możliwości, albo nie wie jak z nich korzystać lub za bardzo nie wie co robić i na razie wylogowuje, bo nie ma pomysłu co innego robić.
-Będę w kontakcie.
-Co się stało - spytała Marinia.
-Rozwija się.
-TO!
-Tak, TO!
----------------------

Decyzja co do dalszych losów Napoleona zależy od Freyi.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
trenerka
Rachel Dark



Dołączył: 21 Sty 2006
Posty: 1062
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: wydaje mi się, że Łódź

PostWysłany: Pią 21:11, 12 Maj 2006    Temat postu:

-Marinia nie płacz!
Dlaczego to musiało się zdarzyć akurat mnie. Bochi jest nieodłącznym elementem tego świata. Wcześniej spotkałam go dwa razy, ale zawsze pudłował. Dlaczego musiał trafić za trzecim?
-Marinia zamknij się!
Baby Kyrii przestał wreszcie płakać. Co prawda Bochi zaraz po tym ataku poleciał w powietrze i oberwał jeszcze swoim pistolecikiem*, ale to nie cofnęło skutków. Kyrii od razu zalał się płaczem i miał powód. Kolor baby był najgorszym kolorem Kyrii, zaraz po Snot i Custard. Kyrii nie mógł się z tym pogodzić. Trenerka zamierzała nawet kupić mu Lost Desert Paint Brush, ale na jej olbrzymie szczęście akurat został wypuszczony nowy kolor, którym oczywiście był Desert.
-To, ze mnie nie było pięć dni to nie powód do rozpaczy!
-Nie o to chodzi.
-To o co!
-O Manię i Kingheartneo.
-O to, że tak harują?
-Nie, o to, ze Mania nie chce Kinga.
-Jak to?
-No nie chce. Rozmawiałam z naszym Lupe. Był strasznie dobity.
-Bzdura! Znam was lepiej niż wy siebie. Wbrew pozorom Manię bardzo kręci King, ona po prostu udaje niezdobytą.
-Powiedzieć mu o tym?
-Nie wprost, po prostu napomknij, że niby Mania ci coś powiedziała.
-To się uda.
-No. A własnie ciekawe jak idzie Napoleonowi.
-Nie wiem. Nie pytałem Honey. To może teraz to zrobimy?
-Nie. Gdyby było źle to Honey, by nam powiedziała. Zresztą ja wierzę w Napoleona. Ty też powinnaś.

----------------------
*Najpierw poleciał Bochi, a potem pistolecik


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
domka191
Leśny Elf



Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 811
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 14:40, 13 Maj 2006    Temat postu:

- AAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!! - Domka nie mogła się powstrzymać, gdy w lustrze w korytarzu ujrzała za swoimi plecami coś wielkookiego i z ogromną czupryną.
Po chwili zdała sobie sprawę, że to coś to baby kyrii.
W chwili następnej poznała Marinię.
- O. Mój. Boże. Nie mów, że cię Trenerka przefarbowała.
- Nie, jeszcze nie ma tak beznadziejnego wyczucia stylu. To ten wredny mały pingwin, Boochi. - jej ponura mina zdawała się mówić 'dajcie mi go, a ja oskalpuj go i przywiążę do pala. a potem zrobię to samo, co on mnie.'
'Biedny Boochi, gdy znowu spotka Marinię...' pomyślała Domka. I pewnie miała rację.
- No to...jak ci się podobają śpioszki? - spytała, starając się, by nie zabrzmiało to jak kpina.
- Zgadnij.
Marinia wściekła obróciła się i wpełzła (istnieje słowo 'wraczkowała'? xD) do pokoju, ale że nie dosięgała klamki, nie mogła trzasnąć drzwiami.
***
Domka wyszła (już bez gipsu) z pokoju tylko dlatego, żeby iść do Pioruna vel Garroxa.
Starannie zamknęła za sobą drzwi, żeby nie podsłuchała ich pewna osoba.
- I jak tam Mroczny Plan? - spytała przyciszonym głosem.
- Dobrze idzie. Wpłacili już prawie wszyscy. Teraz tylko poczekać na tę ostatnią osobę i je kupić.
- Wszystko dobrze obmyśliłeś? Nikt nas nie wydał? ONA się nie dowiedziała? Starczy kasy? - Domka była strasznie podekscytowana.
- Nie bój żaby (wątpię, żeby Piorun tak mówił na co dzień, ale co tam xD). Wszystko ok.
- No dobra, to ja lecę.
***
- Kiedy zlobis mi tom strone? - Bearn był coraz bardziej niecierpliwy.
- Och...-jęknęła Domka - muszę teraz? Widzisz, że wychodzę.
- A gdziez to się wybieras?
- Na Board City (xD haha wymyśliłam głupotę, ale co mi tam xD chodzi o to, że boardy nie sa w kompie, ale tak jakby stanowią rynek czy coś xD ale to moge wykasować, jakby ktoś nie chciał)
- Znowu? Chodzis tam codziennie.
- Bo codziennie jest szansa, że ktoś mi pożyczy tę głupią lalkę.
- A po co ci walizka?
- No jak to, a kasę gdzie mam nieść, w kapeluszu?
- Aha. No a mogę pójść z tobom?
- Ech...daj mi spokój, pobaw się z Hamawyn...- opierała się domka, ale widząc błagalne spojrzenie małego Harrisa, ugięła się. - No dobra. Idziemy.
- A czy te twoje wyciecki do Board City coś dają?
- No pewnie, pożyczyli mi ZDAP.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
trenerka
Rachel Dark



Dołączył: 21 Sty 2006
Posty: 1062
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: wydaje mi się, że Łódź

PostWysłany: Sob 17:32, 13 Maj 2006    Temat postu:

Marinia radośnie kierowała małym autkiem.
-Nareszcie mogę się szybko przemieszczać!
-To fajnie - mruknęła Trenerka zbierając z salonu kawałki map, notatki i różne inne kartki.
-Po co sprzątasz.
-Tak sobie.
-Jasne, a ja jestem swiętym Mikołajem.
-Zarabiam w odpowiadający mi sposób.
-Zbierając kartki.
-Tak, słyszałaś o czymś takim jak makulatura? Co miesiąc do Twierdzy przychodzi facet kupujący makulaturę.
-Teraz mówisz z sensem.
-Poza tym zawsze przegladam te kartki. Czasami są tam przydatne informacji.
-Na przykład?
Trenerka zamilkła i zaczęła przeglądać kartki.
-Na przykłąd to! - krzyknęła podsuwając Marini kartkę.
-Zamówienie na 3 tony karmy dla Slorgów! Nie nasze!
-Nie ma adresata. Płatne przy odbiorze. Zakupione trzy dni temu. Widzisz - znów zwróciłą się do Marini - opłaca się sprzątać czyjeś śmieci.
Marinia zaśmiała się i zrobiła kółeczko swoim samochodzikiem wokół włascicielki.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Freya
Lewiatan



Dołączył: 21 Sty 2006
Posty: 714
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Stare Czaple

PostWysłany: Sob 19:12, 13 Maj 2006    Temat postu:

Bori wpatrywał się w slorga, slorg wpatrywał się w Boriego.
Crysmon nie lubił jak ktoś się w niego wpatruje, zwłaszcza kiedy był to slorg. Slorg z dziwnym jakgdyby inteligentnym spojżeniem.
- ummm... Taku czy slorgi są inteligentne?
- Nie, a czemu pytasz.
- aaaa nic, tak sobie....
Crysmon powoli okrężył dziwnego slorga ciągle go obserwującego i podbiegł szybciutko do Kau.
- psyt* Taku, ten slorg. On się na mnie patrzy. Tak dziwnie patrzy.
Takursumi odwrócił się ...
- jaki slorg?
Na miejscu grzie ped chwilą było to małe obślizgłe stwożenie teraz była pustka.
Nic.
Nawet śluzu nie było.
- .... ale, ale... on tu był, naprawdę wpatrywał się we mnie
- Crys, idz lepiej odpocząć bo ci się chyba mózg od tego ciągłego labowania zlancował
- ale....ale...

Nagle do kryjówki wszedł Skreeke. Eyrie zachowywał się dość dziwnie.
Nucił.
Nucił piosenkę.
Nucił skoczną piosenkę
- ........ eeeeeee Skre? Dobrze się czujesz?
- Pewnie, a czemu pytasz? *jaccu cap pariri karilolla*
- Skree? Ty śpiewasz? Darigany nie śpiewają.
- Huh?
- No wiesz, zło, zniszczenie? kojarzysz? Władza nad światem?
- a co to ma do piosenki?
- ...
Takusrumi nie zamierzał odpowiadać. Złapał szybko Crysmona za ogon i wyrwał z kryjówki.
- Crys. Tu się dzieje coś dziwnego. Skree się tak nigdy nie zachowywał. On jest DARIGAN EYRIE. No wiesz. Władza, zniszczenie, Lord Kass. Te sprawy. Skreeke nie słucha skocznej muzyki.
To mi się nie podopba musimy.........

Kau nagle urwał bo tuż obok skocznym krokiem przeszedł Braksu nucąc pocichu

"a ratcatica jaribidabidilla
barictandillan dellando
abaripadda paripbari
paribiribiristen dellando"

Nastał chwila zkoncentrowanej ciszy.

Crysmonowi przez umysł przemknęło słowo 'sweetdrop' ale nie bardzo wiedział o co chodzi i dlaczego akurat to słowo pojawiło się w jego umyśle ale ta myśl przemknęła równie szybko co się pojawiła.

Takursumi powoli zaczoł wycofywać się w kierunku wyjścia.
- OK... NIe jest dobrze. Coś się tu dzieje. I to coś złego.
Szybkim biegiem pomknoł w kierunku pokoju Freyi z myślą *Freya napewno będzie wiedzieć co zrobić*

Ukryty w cieniu Slorg zmróżył złowrogo oczy i uśmiechnął się szyderczo.

---------

Crysmon i Braksu szybko przemiażali korytarze twierdzy. Przez chwilę wydawało się byczkowi że dostrzegł jakieś dziecko Kirii w jednym z korytarzy. Przez umysł przeszła mu myśl że chyba jakiś burzliwy romans musiał się rozwinąć w murach twierdzy. Lecz kiedy wpadł do salonu mózg mu stanął i krew się zmroziła.

W salonie buło kilka osób. Wszystkie śpeiwały. Pandunia z mikrofonem w dłoni i wzmacniaczami głośników nastawionych na FULL wyła w rytm skocznej melodi.

Nuapurista kuulu se polokan tahti
jalakani pohjii kutkutti.
Ievan äiti se tyttöösä vahti
vaan kyllähän Ieva sen jutkutti,
sillä ei meitä silloin kiellot haittaa
kun myö tanssimme laiasta laitaan.
Salivili hipput tupput täppyt
äppyt tipput hilijalleen.

jaccu cap pariri karilolla
tik karilillan tic tandulla
dipidapidolla rup padirubira
kurigan gukkaja kibikan gu

a ratcatica jaribidabidilla
barictandillan dellando
abaripadda paripbari
paribiribiristen dellando

jabarilla stella dej jalo
arabarabarawa duwjowu
parista lilla stellan dobeda
kedagedage dudu dej jalo

Braksu zamarzł. Pośród tańczącego niczym bezmyślne zombi tłumu była Freya.

*gasp!*
- Crys?
- Huh?
- We'r doomd!
- Huh?
- RUN!

Obydwa pety wybiegły z krzykiem przerażenia z sali....


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
trenerka
Rachel Dark



Dołączył: 21 Sty 2006
Posty: 1062
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: wydaje mi się, że Łódź

PostWysłany: Śro 9:05, 24 Maj 2006    Temat postu:

Trenerka ze stoickim spokojem zamiatała salę.
-Dobrze, że się skończyło - Marinia podniosła kolejne kartki z tekstem piosenki.
-Masz rację - zgodziła się jej właścicielka.
Trenerka zmiotła kolejne odpadki do wielkiego worka i zawiązała go.
-Teraz do wysypiska.
Ruszyły korytarzykiem i paroma tajnymi przejściami. W końcu zatrzymały się przed drzwiami.
-Otwórz.
Marinia nacisnęła guzik i z samochodzika wyszła ręka, która nacisnęła klamkę.
-Przydatne cacko.
Trenerka zamachnęła się i worek wleciał przez drzwi. Zarówno pet jak i człowiek wyczylił zobaczyć co się stało z workiem. Leżał kilkadziesiąt metrów niżej, w jego stronę sunęła jakaś macka. W niebo bił straszliwy smród.
-Fuj - obie wycofały się zamykając drzwi.
-Chodźmy do pokoju.
Wróciły do salonu.
-Czy to Crysmon? - Marinia wskazała na żółtego Boriego majstrującego przy szafkach.
-Nie, Crysmon jest w kropki. Czy to nie...
-Spójrz na fotel! - krzyknęła Marinia. Na fotelu leżały kolorowe cymbałki.
-Zesmini! - Bori odwrócił się i podszedł do właścicielki.
-Co tu robisz? - spytała.
Zesmini nie odpowiedział tylko zaczął usilnie wpatrywać się we właścicielkę.
-Zesmini litości - jęknęła Trenerka ukrywając się przed wzrokiem Boriego za fotelem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
trenerka
Rachel Dark



Dołączył: 21 Sty 2006
Posty: 1062
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: wydaje mi się, że Łódź

PostWysłany: Czw 18:50, 25 Maj 2006    Temat postu:

-Trenciu dlaczego on nic nie mówi? - jęknęła Marinia.
-A bo ja wiem. Nie powiedział mi.
-To nie jest śmieszne.
-A kto mówi, że jest.
Bori szedł tuż za nimi hipnotyzując ich plecy.
-Skąd ty go wzięłaś?
-Zgadnij! Już był taki jak go wzięłam.
-Adoptowałaś!
-Kinghertneo i honey też. Nie wspominając o Eentenie.
-Zapomnijmy o Eentenie - Marinia ucięła temat. Z nieznanych nikomu powodu nie lubiła Lenniego, a Lennie udawał, że nie widzi Kyrii. Nikt tego nie rozumiał, a Trenerka chwilowo nie miała ochoty wydobywać z nich powodu tej niechęci.
-CO TO!
Wszyscy stanęli i popatrzyli na grudę kremu na podłodze. Tyle, że ta gruda ruszała się i miała kształt Boriego.
-Crysmon? - spytała ostrożnie Trenerka.
-Nie! Resztki ze stołu! - ryknął Bori.
-Rrrany... - tylko tyle wydobyła z siebie Marinia.
Zesmini, który wcześniej nie miał styczności z innymi przedstawicielami swojego gatunku podszedł bliżej.
-A ty co się gapisz?
Zesmini tylko przechylił łebek i dalej patrzył.
-No co się gapisz?!
Zesmini uśmiechnął się i wyjął cymbałki.
-Zesmini... nie - jęknęła Trenerka.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sasani




Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 177
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków

PostWysłany: Czw 19:23, 25 Maj 2006    Temat postu:

Sasani wiedziała, że zawaliła. Gdy weszła do swojego pokoiku, z sufitu spadło kilka pajaków.
-FAQ- wyrwało się jej.
-Teraz szybko. Bpnnye- ty biegniesz po odkurzacz, Flaminka po ścierkę, Wietrzyk- ty się zajmiesz się trzepaniem dywanów. Tylko szybko!
Neopetsy sięrozbiegły radośnie, wdychając w płuca zapach Twierdzy Chaosu. Zapach starości, wariactwa, i.. pleśni?
-No taaak...- mruknęła wyjmując spod szafy starą kanapkę Bonnye- Biorą przykład z najwidocznie wspaniałej osoby.
Demonica rozejrzała się, i, z westchnieniem, zabrała się za mycie okien, troszkę przybrudzonych (szczerze mówiąc nic nie było zza nich widać, oprócz tej dziwnej szarej mgły).
A w korytarzu biegnąc rozchlapywały wodę trzy neopetsy, z krzykiem: Twierdzo Chaosu, Przybywamy!!
Budynek lekko zatrząsnął się w posadach, jakby ze strachu na samą myśl...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
trenerka
Rachel Dark



Dołączył: 21 Sty 2006
Posty: 1062
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: wydaje mi się, że Łódź

PostWysłany: Sob 20:23, 27 Maj 2006    Temat postu:

Trenerka z uśmiechem minęła na wpół rozwaloną ścianę. Kiedyś to musiało nastąpić. Załamanie nerwowe zdarza się każdemu i ona w końcu musiała przez nie przejść. I tak długo się kontrolowała.
-Jak robota? - spytała honey, która z grobową minął mieszała cement. Obok siedział Hissi, który układał cegły. Niektórzy mogą twierdzić, że to wykorzystywanie petów, ale to była umowa. Niepisana, fakt. Nie mniej była ona zawsze aktualna. Trenerka utrzymuje pety i daje im dostęp do swoich wytworów. W zamian za to pety sprzątają po niej i powinny być posłuszne. Umowa ta była jak najbardziej fair gdyż napady złości zdarzały się niezwykle żadko, ale kiedy już nadeszły. Trenerka minęła parę rozwalonych mebli, które miały zostać wyrzucone.
Twierdza przechodziła generalny remont i ona czerpała jakąś niewysłowioną radość z tego. Jakoś nie umiała tego wyjaśnić. Tak po prostu było. Po prostu od czasu do czasu musiała coś rozwalić.
-Piękny dzień - pozdrowiła jakiegoś mieszkańca twierdzy, który uciekł w popłochu. Nie wszyscy wiedzieli, że poza załamaniami nerwowymi jest zupełnie normalna i nie niebezpieczna.
Z uśmiechem przeskoczyła sporą dziurę w podłodze. Jej życie wróciło już do normalności.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum NEOPETS Strona Główna -> RPG Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 9, 10, 11  Następny
Strona 5 z 11

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin